Szarlotka, wiosna i Goście.

sobota, marca 16, 2019


Tomek na śniadanie zajadał z apetytem "babciną" szarlotkę, a pomrukiwał przy tym z zadowolenia, zupełnie jak Puchatek wyjadający z dzbanka miód. Najlepsza szarlotka świata  w piątek o 21.00 po długich kilometrach stanęła na stole w Kamiennym Domu. Mama i Ktoś szcześliwie dotarli na miejsce. 
W sobotni ranek zaraz po Tomku obudził się też Mikołaj. Nie po raz pierwszy pokazał, że dla niego spanie w wolny poranek to najzwyczajniej strata czasu. Może mieć to po mnie... Tak... Zdecydowanie po mnie. Popatrzył na stół, na apetyczne ciasto i aż zajęczał z radości: - Ojeju! Ojeju! Ojeju!!!


Z porządkami uporaliśmy się na czas. Nikomu się nie upiekło. Każdy swój przydział wykonał jak należy. W tym całym porządkowym ferworze z rozpędu nawet okna umyłam - nie wszystkie, ale prawie wszystkie - korzystając z siły rozpędu zupełnie jak ta śniegowa kula, bo w najbliższym czasie trudno mi się znów będzie zebrać. 

Z wiosennych porządków do przekopania został jeszcze ogródek. Wprawdzie Mario złapał ostatnio za łopatę i zaczął nią dziarsko wywijać, ale zaraz został zrugany za odbieranie mi "tej cudownej przyjemności", na którą czekam przecież cały rok! Mój ogródek - moje kopanie!
W "mariowym" ogródku natomiast posadzone są na ten moment cebule, ale na grządkach dogorywają jeszcze zimowe resztki: czarna i włoska kapusta.  

Nie mamy sprecyzowanych planów na kolejne dni. Coś będziemy robić, a co? - czas pokaże. Wspólnych dni tylko garstka i chciałoby się i to i tamto, że trudno się na coś konkretnego zdecydować. A może Florencja, a może tylko Marradi, a może góry, a może rzeka, kto wie!
Pogoda ma nas dziś rozpieszczać do granic możliwości, więc nawet siedzenie przed domem na tarasie będzie przyjemnością jakich mało. 

Gdzieś z tyłu głowy zakrada się też po cichutku stres związany z kwietniowym wyzwaniem. Wszyscy mówią - "dasz radę"", ale komuś to się tak zawsze łatwo mówi. Niby sama się pocieszam, że jeśli poradziłam sobie przed kamerami, to coś takiego powinno być bułką z masłem, ale... Obiecuję, że już za kilka dni o wszystkim opowiem. Proszę o jeszcze kilka dni cierpliwości. 

 DAĆ RADĘ - FARCELA (wym. farczela)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Dzień dobry! Od początku zaglądam na blog każdego dnia choć komentuję niewiele. Podziwiam Twoją odwagę, pracowitość, konsekwencję w osiąganiu celu. Cudowne zdjęcia oraz interesujace teksty.
    Co najważniejsze - bezgraniczną miłość matczyną do dzieci oraz umiejętność wychowywania. Świadome ich kształtowanie oraz dążenie do zapewnienia im jak najlepszej przyszłości. Bezcenne w dzisiejszym zwariowanym świecie. Podobnie nierozerwalne więzi z wspaniałą rodziną.

    W aktualnym tekście wkradł się chyba drobny błąd?
    Dotyczy słowniczka... "FACELA (wym.farczela)". Jak podaje tłumacz Google: facela j.galicyjski - zrób to. Farcela j.włoski - zrobić.

    Pozdrawiam serdecznie. Życzę cudownie spędzonego czasu z Rodziną oraz jak zwykle... kamiennego domu w niedalekiej przyszłości.
    Maria /Uljana/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekuje za tyle cieplych slow:) blad juz poprawiam. Dziekuje tez za czujnosc:)

      Usuń