Kiedy znajome odkrywa nieznajome

środa, marca 06, 2019


Nie tylko na równinie zakwitły sady. Drzewka obsypane kwiatami można znaleźć już nawet wyżej w górach. I jak się okazuje nie tylko w dolinie Santerno czekają na mnie "opuszczone" niespodzianki, nawet tuż tuż pod moim nosem, mimo upływu lat, wciąż jeszcze odkrywają się rzeczy nieznane.
Tak było ostatnio, kiedy pojechaliśmy na spacer na Monteromano...   


Myślałam, że Monteromano to już dla mnie żadna nowość. Obserwatorium astronomiczne, łąki, ładne widoki, opuszczony cmentarz, rozwidlenia dróg, które prowadzą w głąb gór. Byłam pewna, że znam je jak własną kieszeń i że wszystko już tu sfotografowałam. Tymczasem, kiedy ostatnio obraliśmy jedną z polnych dróg, która zdawała się służyć głównie rolnikom w dotarciu na pole, po kilku krokach aż przystanęłam z wrażenia. Nagle spomiędzy drzew wyłonił się kamienny dom. Opuszczony kamienny dom... Moja pasja, moje fiksum dyrdum... 


Dom okazał się jeszcze w całkiem dobrym stanie, więc pozwoliliśmy sobie na krótką eksplorację i tak znaleźliśmy prawdziwe cuda! 
Ja wiem, że moje spojrzenie nie jest miarodajne i dla kogoś normalnego to byłaby tylko kolejna rudera z dziurawymi drzwiami, z pajęczynami i z chwastami włażącymi przez okno. 
Natomiast moje oczy widziały to trochę inaczej...

  
- Ha! Musisz to zobaczyć! - krzyknął Mario uradowany!
- Kolumny??? Kolumny w oborze? Czegoś takiego jeszcze nie widziałam.
- Ani ja! To musiała być "casa signorile"! - powiedział Mario tonem eksperta.
- Jeśli mieszkali razem z bydłem, to raczej nie sądzę, ale faktem jest, że samo wnętrze ma klasę! 


Stajnia tudzież obora robiła wrażenie. Pomyśleliśmy zaraz, że w takim miejscu można byłoby zrobić piękną restaurację. Stoliki w boksach, gdzie kiedyś spało bydło! Autentyczny folklor! 

Przez byle jak zabite okna wpadało wiosenne, popołudniowe światło splatając się z gałązkami dzikiego bluszczu. Przez chwilę próbowałam sobie wyobrazić jak to jest stać się właścicielem takiej posiadłości: chodzić, oglądać, planować prace, szukać inspiracji, projektować... Kto wie czy będzie mi to kiedyś dane...


Nie odważyliśmy się wejść na piętro, choć schody wydawały się być w całkiem dobrej formie. Zamiast tego ruszyliśmy dalej tą samą polną drogą, a wzdłuż niej czekała kolejna niespodzianka. Białe fiołki wychylały się spod zeschniętych, zeszłorocznych liści. 


Na miły początek dnia zapraszam Was jeszcze raz do Castiglioncello. Oto krótkie video zmontowane przez Mario i drugie profesjonalne znalezione na youtube - piękne ujęcia z drona!
BUONA GIORNATA!

OBORA to po włosku STALLA (wym. stalla)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. To musiala byc kiedys piekna posiadlosc.Najwieksze wrazenie robi na mnie ten kominek moje marzenie takie samo jak pani o kamiennym domu.Czy wie pani do kogo nalezal ten dom kiedys a kto jest dzisiaj wlascicielem?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, zanim przeczytalam to zdanie w Twojej notce"Przez chwilę próbowałam sobie wyobrazić jak to jest stać się właścicielem takiej posiadłości: chodzić, oglądać, planować prace, szukać inspiracji, projektować.", obejrzalam zdjecia i pomyslalam: jaki potencjal na stworzenie niezwyklego domu! Perelka sa oczywiscie te kolumny w pierwotnym pomieszczeniu dla zwierzat. Pietro i poddasze zapewne rowniez niezwykle ciekawe.
    Malgosia Neuss

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest niezwykly! I kolumny i fa kuchnia z kominkiem:)

      Usuń