Ostatnie zdjęcie

wtorek, listopada 18, 2014


Przez prawie trzydzieści lat życia nie udało mi się zwalczyć w sobie pewnych lęków, nie udało mi się dojść do ładu z moimi zmorami, które gniotą od środka, uwierają, nie dają o sobie zapomnieć. Są takie pustki, których nie zapełni nic i nikt. 

Są takie dni listopadowe, kiedy czuję jak to wszystko ciągnie mnie w dół, jak bagna, jak ruchome piaski. 
Rany niezaleczone, słowa niewypowiedziane i lęki nieoswojone są jak gangrena. Może kiedyś uda mi się od tego uwolnić. 
Ostatnie zdjęcie. Wyblakłe, pożółkłe, czas i słońce zostawiły na nim swoje ślady. Szkoda, że wraz z nim nie zblakło moje wewnętrzne niepogodzenie. 
Ostatnie zdjęcie. Od zawsze przy mnie, moje, przywłaszczone, zatknięte teraz za ramkę toskańskiego lustra wraz z innymi czarnobiałymi reliktami dawnego, szczęśliwego świata. 


FERITA to znaczy RANA (wym. ferita)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

11 komentarze

  1. Ja też mam takie ostatnie zdjęcie. Sprzed pięciu lat. Moje wewnętrzne niepogodzenie jest również wielkie bo nie poznał swojej wnuczki a wiem, że byłby takim wspaniałym dziadkiem ... Marna to pociecha ale cieszę się tym, że był. Miałam się z kim pokłócić, pośmiać. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć w 100 %. Nie każdy ma szczęście mieć takiego ojca ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, ściskam i rozumiem... U mnie takie dni są w marcu... Tak na prawdę codziennie od 20 lat, ale w tym miesiącu szczególnie. Przytulam z całych sił.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam dobrze to zdjęcie ..pamiętam szafę , półkę ..wersalkę .. i człowieka siedzącego na niej i pamiętam ten sweterek .Tyle już lat Jego nie ma z nami a ja nadal pamiętam jego głos , śmiech i pamiętam jak oobcinł mi zawsze paznokcie :)Wielka szkoda że nie ma Go już z nami , ale takich ludzi się nie zapomina nigdy takich ludzi ma się zawsze w sercu ..

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Kasiu, najważniejsze jest Pani poczucie i pewność, że kiedy żył, był kochający, opiekuńczy, czuły. I taki byłby gdyby nadal żył. Ta myśl to cenny i ogrzewający skarb. I tego należy się trzymać. Pani jest silna i odważna między innymi dzięki jego miłości.
    Mój tato żyje ale od 40 lat nie mam i nigdy nie będę miała tego przeświadczenia, że mnie kochał, że się o mnie troszczył, że byłam dla niego ważna, że mogę na niego liczyć. Nie wiem co bym wybrała gdybym mogła........

    Serdecznie pozdrawiam
    Asia G.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kasiu - dopiero dzisiaj czytam Twój post - i smutno mi się zrobiło. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę niewiele trzeba aby stracić wszystko. Czasami w jednej chwili wali się cały świat - wszystkie plany, marzenia i pomysły znikają. Ludzie o których się myślało, że są przyjaciółmi tylko z oddali pomachają ręką, że się śpieszą. Zostajemy sami z naszymi sprawami i łza za łzą spływa rozmywając fundamenty tego co miało być trwałe. Ja teraz na nowo układam i buduję mój dom - ciesząc się z każdego poprawnie wypowiedzianego słowa lub zdania. Układam je jak cegły spajając miłością, która teraz we mnie jeszcze większa niż kiedyś. Całe szczęście, że mogę budować ten nasz nowy dom z Nim, że jest, że się uśmiecha, że mogę się przy nim budzić. Teraz już czekamy na powrót do normalności :) Jak dobrze, że nie muszę patrzeć na to ostatnie zdjęcie.
    P.S Na sam koniec dodam tylko, że selekcja przyjaciół widać była bardzo potrzebna ich miejsce zastąpili nowi - Ci którzy byli z nami w czasie tych najtrudniejszych chwil - Toskania oprócz beztroskiej radości podarowała mi również Tych, którzy teraz są mi bardzo bliscy.
    Nicko

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa, pamięć, zrozumienie, za znicz zapalony, za wysłuchanie.

    OdpowiedzUsuń
  7. mój tato był wspaniały-dla mnie najwspanialszy na świecie...nie żyje od 8 lat...i nie ma dnia żebym o nim nie myślała..nie tęskniła...zostały mi po nim wiecie co???poduszeczki-małe jaśki które zaniosłam mu do szpitala...i pachną nim...naprawdę..jak mi bardzo źle i bardzo tęsknię to idę i wtulam się w nie..w jego zapach który mimo upływu lat czuję...i płaczę..i wiem że jest ze mną...szkoda że nie poznał mojego młodszego synka...ehhh !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też żałuję, że nie zdążył być dziadkiem, za krótko był nawet ojcem...

    OdpowiedzUsuń