O tym, jak słynny muzyk na Księżycu wylądował.

czwartek, listopada 06, 2014



Poniedziałkowe południe. Dzieci przychodzą na obiad do domu, dołącza do nas też Mario. Jest wesoło, bo kiedy chłopcy biorą naszego przyjaciela w krzyżowy ogień pytań, zaczyna się prawdziwy kabaret ... Scenki z życia, które wywołują niekontrolowane salwy śmiechu, nawet kiedy smutno. 
Rozmowa, nie wiem czemu, schodzi na kosmos, planety i Księżyc. Ambitnie! A co!

- To chyba musiało być lato, kiedy człowiek stanął na księżycu - wspomina Mario - bo ja byłem wtedy we Florencji.
- 21 lipca 1969 roku - przerywa mu Tomek.
Udaję niewzruszoną, ale w środku muszę przyznać, że sama musiałabym się chwilę nad lokalizacją w czasie zastanowić. No cóż ... doszliśmy do etapu - jajko mądrzejsze od kury!

- A no widzisz - patrzy Mario na Tomka z nieukrywanym uznaniem - przy tobie encyklopedia jest niepotrzebna. Mieszkałem więc wtedy we Florencji i pamiętam, że było gorąco, bo wszyscy swoje czarnobiałe telewizory, jak pudła - kto miał oczywiście - wynosili na tarasy i z wypiekami na twarzy oglądali relację ze zdobycia Księżyca.
Przenoszę się myślami w czasie i wyobrażam sobie mieszkańców toskańskiej stolicy, skupionych gęsto przed ekranami starych telewizorów... Mario wyrywa mnie z zamyślenia. 
- A wiesz - zwraca się do Tomka - jakie zwierzę było pierwsze w kosmosie?
- Pies - odpowieda Tomek lapidarnie. 
Mario kiwa głową z uznaniem.
 - Jak on się nazywał? Czekaj! Czekaj! Lajka! Tak, tak - Lajka.
- Łajka - krzyczymy chórem wszyscy!
- Mówię przecież, że Lajka.
- Nie Lajka - tłumaczę - tylko Łajka. Ł - litera, której nie ma we włoskim alfabecie. 
Mario przez chwilę wydaje z siebie nieokreślone dźwięki gardłowe, po czym poddaje się i dalej drąży temat podboju kosmosu. 
- A wracając do Księżyca, ten Amerykanin, który piewrszy na nim nogę postawił, jak on się nazywał .... - drapie się po brodzie i myśli. - aaa!! już wiem - Louis Armstrong!!!! 
Konsternacja. Paw trzyma się za brzuch i dławi kurczakiem. Ja zanoszę się śmiechem, że tchu nie mogę złapać. Mario patrzy na nas zmieszany i lapie w lot. 
- Matko! Ten to muzyk raczej, co? 
- Przykro mi - zaczynam, kiedy udaje mi się odzyskać głos - niestety ....
- Nie, nie, nie!!! Tylko nie na bloga!!! - Mario śmieje się sam z siebie i przyznaje, że jest największym ignorantem na świecie. 
- Neil Armstrong! Neil! 

KOSMOS to po włosku SPAZIO (wym. spacjo)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Buongiorno:-) Zabawna i pełna humoru rozmowa: DDDDDDD . Miłego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie również:) Miłego popołudnia. Miałam jeszcze dopisać dalszą częśc naszej szczególnej rozmowy, ale ugryzłam się w palce. Niemniej wspomnę tylko, że kabaret zamienił się w teatr absurdu, kiedy MArio zapytał czy w kosmosie Armstrong spotkał się z Gagarinem?:)) Dobrze, że są takie chwile:)

      Usuń
  2. A ja też bym się pomyliła, nie mam pamięci do nazwisk, a co dopiero do imion ;) Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń