Piękny świat

piątek, listopada 23, 2018


Od kilku dni śledzę z przejęciem prognozy pogodowe na weekend, bo tak jak zależało mi ładnej aurze w zeszłym tygodniu, tak też zależy mi szczególnie, żeby pogoda pokazała się od jak najlepszej strony w sobotę, a zwłaszcza w niedzielę, bo oto do Domu z Kamienia zawitają kolejni, stali Goście. Niby z końcem listopada trudno robić sobie złudzenia i marzyć o lazurach czy ciepłych zefirkach, ale jednak szerokość geograficzna daje nam pewne przywileje... I tak dziś jeszcze ma być wstrętnie i deszczowo, ale weekend ma nas ponoć rozpieszczać miłą temperaturą i słońcem. To dobrze! To bardzo dobrze, bo muszę R. koniecznie pokazać Pigarę!


Kiedy wczoraj opublikowałam na fejsbuku zdjęcie z instagrama z wplecionym we włosy rumiankiem, M. zapytała: "Czy one jeszcze rosną o tej porze, czy to dla ciebie zrobiły wyjątek?" Uśmiechnęłam się do tego komentarza i pomyślałam sobie, że tak właśnie będę myśleć, że to specjalnie dla mnie... Kto bogatemu zabroni??
I motyle też na mnie czekały, by w te ostatnie listopadowe dni pofruwać mi nad głową. Tak jak i specjalnie dla mnie mgły otuliły niższe wzgórza od strony Toskanii, bym znów miała powód do zachwytów. 


W robieniu zdjęć liczy się moment. Światło potrafi wyczarować niezwykłe obrazy. Czasem to tylko krótka chwila. Tak jak wczoraj, kiedy mimo złych prognoz słońce zawitało do doliny, ale zaraz po obiedzie delikatne, puchate mgły zaczęły pochłaniać góry. Obraz zmieniał się z minuty na minutę i kiedy schodziliśmy do samochodu wszystko tonęło już w szarościach. Resztki rumianków i motyle rozjaśniły mi głowę. Myśli się wypogodziły. Przypomniał mi się znów pewien wiosenny dzień, kiedy na tej samej łące rosły tysiące margerytek, a chłopcy bawili się w "pojawiam się i znikam". Teraz taka zabawa byłaby już niemożliwa. Zbyt urośli, by schować się w morzu kwiatów. 


- Muszę tu kiedyś zrobić jakąś sesję. 
- Jaką sesję. 
- Sesję foto! Tu jest przecież niezwykle o każdej porze roku. Już widzę przechadzających się nowożeńców albo beztrosko biegające dzieci... Pięknie było wiosną z margerytkami, ale równie pięknie na koniec października i teraz oczywiście, a to przecież już koniec listopada... 


Pamiętam jak kilka lat temu, a wtedy był to luty, mój Brat na jednym z takich spacerów zapytał: "Kiedy jest tu najbrzydszy moment?" "No właśnie teraz" - odpowiedziałam i aż sama się do tych słów uśmiechnęłam, bo w przypadku takiej scenerii trudno rozpatrywać kwestie brzydoty. Czy to listopad, czy luty, czy maj, czy sierpień - można ewentualnie dyskutować na temat "mniej czy bardziej pięknie". Zawsze pięknie. 
Powietrze pachnie mokrą trawą, opadłymi liśćmi, mchem, pachnie Toskanią, pachnie pięknie, pachnie domem...  

Obiecuję już jutro nie przynudzać o górach i kolorach. Jutro dla równowagi będzie odrobina miasta. Pokażę Wam jak Marradi szykuje się do świąt, a szykuje się teraz pełną parą!

SZYKOWAĆ SIĘ to po włosku PREPARARSI (wym. prepararsi)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze