Bez polemiki, czyli na scenę wchodzi listopad

czwartek, listopada 01, 2018


Niech szlag trafi tę pogodę! Czwartek miał być piękny i słoneczny, tymczasem już po obiedzie nadciągnęły nad dolinę nowe chmury i zaczęły straszyć ołowianym kolorem. Wystrój nieba wprost idealny na halloween. Zaczęło kropić dokładnie w momencie, kiedy wysiedliśmy w górach z samochodu. Mario i jego brat, jak na prawdziwych grzybiarzy przystało, nie odpuszczali. Zaplanowaliśmy wyprawę, więc nie zwracając na niebo zabrali się za przeczesywanie kolejnego grzybowego miejsca. Sukces przedsięwzięcia znikomy. Dowód na zdjęciu. Oprócz jednego porcino przynieśliśmy do domu inne jesienne podarki - jabłka i kasztany, których nikt nie chciał. 
Deszcz to przychodził to odchodził, słońce od czasu do czasu próbowało przebić się przez ołowianą zasłonę, aż w końcu nad wyschniętymi jesiennymi trawami rozciągnęła się tęcza. Tak oto październik schodził ze sceny...


Kiedy wróciłam do domu, chłopcy byli już prawie gotowi na wieczorne świętowanie z dolcetto o scherzetto. Każdego roku przy tej okazji rodzą się polemiki "za i przeciw allołin". Ja z obozu tych całkiem neutralnych. 
Dzieciaki niech się bawią - dlaczego nie? Zawsze mam przygotowane słodkości dla odwiedzających i przyznaję uczciwie, że lubię widok straszydeł czekających w progu na słodkie datki! Moi chłopcy wiedzą czym jest 1 i 2 listopada, ale tak czy inaczej 31 października lubią ganiać przebrani, pukać do kolejnych drzwi, a potem ucztować przy stole razem z przyjaciółmi. I dobrze! Tak właśnie było wczoraj. Wrócili do domu przed północą, a ja, jak stary "kapeć", siedziałam przy piecyku z książką i szklaneczką wina, przysypiałam i tylko co jakiś czas zerkałam na zegarek.
Dla mnie to dzień jak każdy inny, podobnie jak Sylwester, którego prawdę mówiąc też mogłabym zignorować. 


Ranek obudził się łzawy. Dudni deszczem i nic dobrego nie wróży. Mam nadzieję, że może choć na chwilę przestanie, bo chciałabym pójść na marradyjski cmentarz, na którym z nagrobnych zdjęć patrzy coraz więcej "znajomych twarzy". Postaram się nie wpaść w melancholię, co przy panującej aurze będzie nie lada wyzwaniem. Postaram się odpocząć, wyciszyć, zająć samą sobą. 
Mam nadzieję, że dziś na jedynym tak naprawdę ważnym dla mnie grobie, ktoś i ode mnie światełko zapali. Dziękuję.

Buongiorno novembre! Dzień dobry listopadzie!

PÓŁNOC (w sensie pory dnia) to po włosku MEZZANOTTE (wym. medzdzanotte)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze