Powoli, powoli, powoli...

niedziela, lutego 09, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W ostatniej chwili chciałam odwołać wieczór z pizzą i przyjaciółkami. Byłam tak zmęczona tym całym trudnym tygodniem, że już sama nie wiedziałam czego mi trzeba i co mi dobrze zrobi. Wychodząc ze szpitala wyciągnęłam telefon i zaczęłam nagrywać wiadomość: "Ciao cara! Ja dopiero ruszam z Faenzy. Nie wiem, o której dotrę do Marradi, więc chyba jednak ze wspólnego wieczoru się wypisuję..." 

- Co robi? - W połowie nagrywania monologu przerwał mi Mikołaj:
- Jednak nigdzie nie idę. Nie mam siły. 
- Niech idzie! Co będzie robić? Siedzieć w domu? 

Powiedział to tak karcącym tonem zbijając przez tym wszystkie moje wątpliwe argumenty, że zaraz ustawiłam się do pionu. 

Gdybym chociaż mogła powiedzieć, że zostanę w domu i popracuję nad książką, to byłoby usprawiedliwione, ale nie było sensu się oszukiwać. Wieczorami mój mózg nie potrafi się wzbić na intelektualne wyżyny, a wena twórcza uaktywnia się o świcie. Wiedziałam, że jeśli zostanę sama w domu, skończy się to tylko i wyłącznie marnotrawieniem czasu. 

Ostatecznie w nieco okrojonym składzie pojechałyśmy do sąsiedniego Palazzuolo i tak spędziłam miły i beztroski wieczór. Całe szczęście, że Mikołaj stanął na straży moich rozrywek! Jakie to jest kochane dziecko!

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Generalnie po całym tym tygodniu, czy też po ostatnich tygodniach mam wszystkiego po kokardy. Podpieram się nosem, mało śpię, nie mam czasu na nic, często nawet na zjedzenie obiadu czy śniadania, przegryzam dyskretnie jakieś suchary na niektórych lekcjach i wciąż pędzę, a najgorszy w tym wszystkim jest ogromny ładunek stresu, tak ciężki, że momentami jest nie do wytrzymania. Odnoszę wrażenie, że dochodzę do muru, że już więcej nie dam rady, a potem jakimś cudem ten mur przebijam głową, tylko za tym murem jest jeszcze jeden mur, a potem kolejny i kolejny i tak dalej... I chyba chwilowo opadłam z sił. Uginają mi się ramiona od dźwigania smutków i odpowiedzialności, za siebie i za innych. 

Sobotni wieczór tchnął w udręczoną duszę powiew optymizmu, bo po pierwsze Mario zastałam w zdecydowanie lepszej formie i w ogóle bardzo się ucieszył z odwiedzin Mikołaja, a z Bolonii przyszły wyczekane wieści, które dały nadzieję na lepsze. Tak czy inaczej chyba tego, co nazbierało się w ostatnim czasie było zdecydowanie za dużo i daleko mi jest do lekkości motyla... 

Chciałabym przez kilka dni odpocząć i niczym się nie martwić albo przynajmniej nie martwić się aż tak bardzo i nie pędzić. O tak! To pędzenie może być zabójcze...

W piątek zamknęłam komputer po ostatniej porannej lekcji i zaraz jakby mnie ktoś gonił, złapałam kurtkę, torbę i kręcąc się jak w amoku - bo przecież sklep zamykają o 12.30 - skierowałam się do wyjścia, kiedy nagle moja stopa zawadziła niefortunnie o drzwi... 

Gruchnęłam na ziemię jak długa. Upadek iście w filmowym stylu. Normalnie bym się pewnie nawet uśmiała, ale tym razem zamarłam. Zmroziło mnie na wspomnienie tego, co się przydarzyło Mario. Usiadłam na tej podłodze i w pierwszym odruchu miałam ochotę się rozpłakać, ale zamiast tego sama sobie nawrzucałam: Dove ca...o corri????? Anche se ti chiudono il negozio, non cambia niente! Piano! Caz...! Piano! Piano! Datti una calmata!*

Potraktowałam to jako lekcję. Powoli. Powoli. Powoli. W końcu to się jakoś poukłada. 

Na dziś plan jest napięty i bardzo bogaty, choć prawdę mówiąc najchętniej... zostałabym w domu. Z jednej strony cieszę się na porcję wrażeń, ale z drugiej strony wiem, że kolejny weekend bez chwili odpoczynku to bardzo słaby pomysł... 

Wyszło znów smętnie, ale wszystkim dobrego, jak najlepszego dnia!

*Gdzie "piiii" biegniesz???? Nawet jeśli zamkną ci sklep, to nic nie zmienia! Powoli! Piiiii Powoli! Powoli! Uspokój się!

 






Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Dziś jest Światowy Dzień Pizzy i z przyjemnością informuję, że najlepszą pizzerią
    Associazione Verace Pizza Napoletana na Świecie została wybrana pizzeria z Polski! Tak się cieszę, bo prowadzi ją syn mojego przyjaciela:)
    Barbara

    OdpowiedzUsuń