Być Roszpunką przez jedną noc! - Karnawał w Marradi 2025
niedziela, lutego 23, 2025Być w niedzielę jak zombie i przysypiać przy obiedzie może być miłe dla duszy, jeśli powodem tego bycia zombie jest na przykład karnawałowa zabawa. Kiedy kładłam się spać o czwartej rano, już czułam przez skórę, że niedziela nie będzie dniem mojej szczytowej formy i niewiele się pomyliłam, choć oczywiście poranny trekking mam już w nogach, więc... może nie jest tak źle.
Karnawałowa marradyjska zabawa już za nami. Szaleństwa trwały do białego rana, kostiumy były fantastyczne, towarzystwo doborowe, muzyka przednia i chyba po raz pierwszy słyszałam, żeby ludzie bawili się do hymnu. Włosi wciąż potrafią mnie zaskoczyć...
Tematem tegorocznej imprezy karnawałowej były "kreskówki". Już kilka tygodni wcześniej zostałam zaproszona, aby być częścią grupowego przebrania "księżniczki i piękności Disneya". Była zatem Śnieżka, Śpiąca Królewna, Esmeralda, Elsa i ja w roli Roszpunki. Przygotowanie do imprezy, jeśli występuje się w grupowym przebraniu już samo w sobie jest fantastyczną zabawą. To ile w tej jeden wieczór się śmiałam, zrównoważyło chyba mój płacz i smutek z całego tygodnia.
Na pewno wkrótce będą udostępnione na social media galerie zdjęć i na pewno się wtedy nimi pochwalę. Tymczasem kilka kadrów z telefonu jako namiastka atmosfery, radości, luzu, niesamowitego dystansu do siebie i fantazji.
Konkurs na najlepsze przebranie wygrała grupa przedstawiająca bajkę Coco - czapki z głów! Niemniej dla mnie w mojej prywatnej opinii zwycięzcą był Giulio:
Kilka godzin przed balem:
- Ta halka i ta spódnica czy ta? - kręcę się przed Mikołajem jak mała dziewczynka uradowana ze swoich różowych księżniczkowych sukni.
- Ta! Tamta wygląda jak balon. Przecież to średniowiecz, a nie Ottocento!
- Chyba Disney.
- No to właśnie średniowiecz!
- Jak średniowiecz, jak to Disney? - dziwię się i zaraz robię w głowie rachunek disneyowskich bajek - masz rację - przyznaję i ostatecznie, trochę z bólem serca stawiam na mniejszą halkę.
Uwielbiam takie stroje! Zawsze marzyłam, żeby choć raz być jak Scarlett O'Hara, która wchodzi powoli po pięknych schodach posiadłości Dwanaście Dębów i wszystkim na jej widok zapiera dech.
Nawet jeśli marradyjski karnawał już za nami, to przecież nie koniec zabawy. Mam zamiar wystąpić w tym przebraniu jeszcze raz i jeszcze raz w wyborowym towarzystwie dobrze się bawić. Cieszę się, że w końcu po tylu latach bycia dla innych, wyszłam z domu. Nawet jeśli trudów na każdym kroku wciąż mnoży się coraz więcej i więcej, to przynajmniej moje towarzyskie włoskie życie jest w pełnym rozkwicie i wypełnia mnie za to szczera wdzięczność do losu i do ludzi, bo ludzie są bardzo ważni.
Niech ten karnawał będzie prawdziwym karnawałem - tak jak to w najdawniejszych czasach bywało!
Pięknej niedzieli!

Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
Dusza , żeby nie popaść w przygnębienie / ostrożnie mówiąc / , potrzebuje odrobinę przyjemności . Koniecznie ! A Kasia jest najpiękniejsza ! marysia
OdpowiedzUsuńDroga Roszpunko, wyglądałaś przepięknie! Miło też widzieć ten hultajski uśmiech na Twojej twarzy. To był zdecydowanie Twój wieczór:) Barbara
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wersja hymnu totalnie odlotowa :-)). Pozdrawiam. Kasia M.
OdpowiedzUsuń