Tak zaczyna się licealna przygoda Tomka - rok szkolny 2018/1019 czas start!

wtorek, września 18, 2018


Aż mnie ścisnęło z żalu, kiedy w poniedziałkowy ranek patrzyłam jak Tomek wychodzi z domu, przechodzi przez most i znika w mroku Via Cardeto. Na świecie panowała jeszcze noc, a moje dziecko już było w drodze do szkoły. Nagle dotarło do mnie ze zdwojoną siłą, że on jeszcze wczoraj malutki wyczekany bobas już coraz bardziej nie mój, że zaczyna swoją własną przygodę, tylko swoją. Przypomniało mi się wtedy, jak kilkanaście lat wcześniej siedzieliśmy ze znajomymi na schodkach pewnej willi na warszawskim Grochowie i zerkaliśmy do środka przez małe okienko. Nasze dzieci sam na sam z panią przedszkolanką! Trudno nam było wtedy odciąć pępowinę, choć warunki były sielankowe dla wszystkich. Nasze dzieci... Nomen omen - tak nazwaliśmy przedszkole, które sami założyliśmy, i które istnieje do dziś, prowadzone przez moich przyjaciół. Wciąż jest miejscem bardzo nieprzeciętnym - www.przedszkolenaszedzieci.pl. W każdym razie poniedziałkowy ranek był o wiele trudniejszy, bo Tomek ruszył w świat beze mnie...Tam, gdzie już mój wzrok nie sięgał.  


Miałam nadzieję, że na stację dotrą szybko też inne dzieciaki, że nie będzie tam stał tak samiuśki. Kiedy wychodził przykazałam - "jak tylko dotrzesz do szkoły, daj znać!"
Kiedy do 8.00 nie miałam żadnej wiadomości zaczęłam schizować na poważnie. Przez moją głowę przewaliło się mnóstwo czarnych scenariuszy, włącznie z porwaniem przez kosmitów. Oczywiście próbowałam tłumaczyć sobie samej, że na pewno jest jakieś trywialne wytłumaczenie całej sytuacji, ale nie ruszały mnie pocieszenia innych, że może zaaferowany zwyczajnie zapomniał napisać do rozhisteryzowanej matki. To nie u Tomka takie rzeczy. 
Po ponad 3 godzinach moich nerwów nagle po 11.00 przyszła wiadomość - Dojechałem. Wszystko ok. - Jak na ucznia liceum językowego przystało napisał w dwóch językach - pół po włosku pół po angielsku. Tomek pamiętał o matczynej prośbie, jednak wyłączył telefon zanim wiadomość została wysłana i tym sposobem informacja trafiła do mnie kiedy telefon ponownie włączył po lekcjach. 
Z czasem nauczę się nie panikować. Czas. Potrzebuję czasu... 
Ale do rzeczy ... 
Szkoła się bardzo Tomkowi podobała. W poniedziałek miał tylko trzy lekcje, kiedy zdawał mi relacje tuż po 11.00 siedział już z dawnym przyjacielem na stacji i wymieniał się wrażeniami. Dzieciaki w klasie fajne, poznani nauczyciele mili, wnętrza przyjemne. Po pierwszym dniu żadnej krytyki, wszystko na plus. Dziś 4 lekcje "aż" do 12.00 i po raz pierwszy spotkanie z językiem francuskim.
Wczoraj wieczorem telefon Tomka brzęczał co chwilę. Zaraz po pierwszym dniu powstała grupa na watsapp.  


A jeszcze z telefonem to w ogóle był cyrk...
Po 12.00 Tomek wsiadł do pociągu i ruszył do domu. Ja natomiast obładowana zakupami odebrałam ze szkoły rozpromienionego Mikołaja. Chciałam szybko przygotować obiad, powitać naszego licealistę i wysłuchać w spokoju jego opowieści. Kiedy ja stałam nad sosem, Mikołaj pognał na stację. Nagle zadzwonił mój telefon z wyświetlonym nieznanym numerem i zaraz usłyszałam głos Tomka. "Mamusiu chyba zostawiłem w pociągu telefon..." 
Tyle. 
Chwilę potem wpadł do domu Mikołaj z rozwianym włosem.
- Dzieciaki wysiadły, a Tomek nie. Kevin mówił, że Tomek się cofnął. 
- Zapomniał telefonu. 
Myślałam, że moje ogarnięte dziecko zorientowało się już po wyjściu z pociągu, że nie ma telefonu. Tymczasem on w ogóle nie wysiadł tylko przeszukiwał siedzenia i dla pewności pojechał stację dalej. Poprosił jakąś kobietę o użyczenie telefonu, by do mnie zadzwonić (dzięki Bogu!), a swój telefon ostatecznie znalazł ... we własnym plecaku. Pozostało przedostać się te 9 km do Biforco. Szczęśliwie jechała przez Crespino znajoma i podróżnika pod sam dom odtransportowała. 
Pierwsze koty za płoty. Nauczymy się wszyscy. Ja przede wszystkim - nie panikować. 


Przed szkołą marradyjską znów zrobiło się gwarno i wszyscy z radością odkryli, że w tym roku po raz pierwszy od 40 lat zostały utworzone dwie klasy I. To daje nadzieję! To znaczy, że nasze miasteczko jeszcze nie jest na wymarciu! Niech żyją dzieci!


Widok pociągu przejeżdżającego ponad domami nabrał teraz innego znaczenia...

WYSIĄŚĆ Z POCIĄGU to po włosku SCENDERE DAL TRENO (wym. szendere dal treno) 

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze