poniedziałek, lutego 04, 2013
Właściwie cóż nowego mogłabym napisać? Niewiele ... ale chciałabym pokazać Wam Wenecję widzianą moimi oczami.
Plac Świętego Marka w październiku. |
Gołębie - nie sposób wyobrazić sobie bez nich Wenecji:) |
Tak często - jak opisywana -
Wenecja była również fotografowana. Być może jest jednym z najczęściej
fotografowanych miast świata? Inspirująca, kolorowa, od zawsze kojarzyła mi się z Baśniami z tysiąca i jednej nocy.
Tych,
którzy widzieli Wenecję można podzielić na dwie grupy: na tych, którzy
ją kochają i tych, którzy jej nie znoszą. Dla jednych Wenecja ma zapach
morza, dla innych mówiąc nieelegancko po prostu śmierdzi. Ci pierwsi
patrząc na kanały - widzą gondole i gondolierów jak z bajki, ci drudzy
natomiast - szczury i omszałe mury. Jedni z radością karmią gołębie, drudzy patrzą z przejęciem, czy przykra niespodzianka nie wpadnie im do kawy. I tak mogę mnożyć porównania bez końca, ale chodzi o to, że wobec Wenecji nie można być obojętnym, miasto budzi tylko skrajne emocje...
W
Wenecji jest chyba zawsze tłoczno, niestety... Są jednak takie momenty,
kiedy można znaleźć wyludnione place, puste uliczki, bez tłumu, bez
turystów. Lubię zadzierać głowę do góry, patrzeć na rozciągnięte sznury z
praniem na trzepoczące skrzydłami gołębie. Pewnie tak samo było tu sto
czy dwieście lat temu, w czasach Marco Polo czy Casanovy.
Słówko na dziś to GOŁĘBIE - PICCIONI:)
Spodobał Ci się tekst?
Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:- Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
- Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
- Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.
3 komentarze
cudownie a może byś pokazała wenecje przyjazną dziecku?? też byłoby ciekawie
OdpowiedzUsuńAkurat Wenecji szczególnie dzieciom nie polecam, ale o tym co dla dzieci będzie wkrótce na blogu:)
UsuńByłam w Wenecji kilka lat temu i muszę się przyznać, że nie powaliła mnie na kolana (w pozytywnym znaczeniu tego słowa). Miałam okazję być tam od samego rana, przejść się zakamarkami, niezbyt przyjaznymi uliczkami... Chociaż oczywiście sam Plac był niesamowity :-) Zdecydowanie jednak, to nie moje klimaty ;-)
OdpowiedzUsuń