Nie ma dwóch bez trzech!!! Ruszt wraca do biforkowego domu!!!

niedziela, sierpnia 11, 2019


Włosi mówią: non c'è due senza tre (nie ma dwóch bez trzech)... Nie będę się dziś silić na bycie mistrzynią suspensu. Powiem Wam to od razu! 
W Noc świętego Lorenzo, patrona Marradi, w noc spadających gwiazd,  tuż przed godziną pierwszą Złoty Ruszt wrócił do Biforco! 


Napisałam wczoraj "niech wygra najlepszy" i rzeczywiście trzeba przyznać: byliśmy/ jesteśmy najlepsi! To bycie najlepszymi to jednak wypadkowa wielu czynników i myślę, że każdy kto w niebieskiej koszulce emocjonował się wczoraj na placu zgodzi się ze mną, że najważniejszym z tych czynników jest nasz "szef" - caporione Olinto i jego prawa ręka Claudio. To oni trzeci raz z rzędu poprowadzili nas do zwycięstwa. Kolejnym ważnym czynnikiem jest "zgarnie" naszego rione. Biforco jest wyjątkowe, trzeba to przyznać. Tu trzymają się razem starsi i młodsi, a w grupie jest przecież siła.  

Na wieczorze otwarcia tegorocznego turnieju Olinto oddając ruszt, powiedział trochę pod nosem, ale na tyle głośno, że dało się słyszeć - "i tak go odbiorę". Pomyślałam wtedy, że to odważne. Ja w takich momentach nie umiem "zapeszać". Zawsze te wszystkie tfu tfu i tak dalej. A on właśnie nie! Nasz Caporione przekonany był, że sięgniemy po zwycięstwo kolejny raz. Może tak właśnie trzeba? Może kiedy w coś wkłada się całe serce, trzeba sobie samemu powiedzieć: uda mi się! wygram! 
Nie potrafię sobie przypomnieć, czy poznałam w moim już całkiem długim życiu kogoś z taką charyzmą, jaką obdarzony jest Olinto. To jest jedna z tych osób, która wstanie, machnie ręką i zaraz pójdą za nim wszyscy. Niesamowite. 
Kiedy kładłam się do łóżka, a była już prawie druga w nocy, bo po zwycięstwie musieliśmy oczywiście zaliczyć przejazd kawalkadą trąbiących samochodów, z wrażenia i wzruszenia nie mogłam zasnąć. Pięknie tu być, pięknie jest móc przeżywać takie chwile jak wczoraj, pięknie jest być elementem tego cudownego mikrokosmosu jakim jest Bifoco. 

Wygraliśmy, ale łatwo nie było. Krótką fotorelacją opowiem Wam jak przebiegały poszczególne konkurencje. Pierwszą z nich, o którą byliśmy spokojni przegraliśmy z kretesem. Pudełka nam nie wyszły. 


 Potem były eliminacje z arbuzowej koszykówki i tu karta się odwróciła. Przeszliśmy do półfinału.


W konkurencji "bicchierino" (kubeczek) szło nam świetnie, ale zajęliśmy trzecie miejsce.  


A potem zaczęło się pasmo sukcesów! "Muro" (ścianę) wygraliśmy w wielkim stylu. Kiedy Andrea łapał do kubła na plecach piłeczki rzucane przez jego syna Dario, ucichł nawet doping, by ich nie dekoncentrować. 


 Kolejna konkurencja - "pielucha" zostaje anulowana z przyczyn technicznych.


Półfinał w arbuzowej koszykówce wygrywa BIFORCO. Emocje rosną z minuty na minutę!
Zaczyna się sztafeta damsko męska z przecinania pnia. Wydaje się, że jesteśmy mocni, ale kobietom, mimo starań udaje się go przeciąć jako ostatnim. Cała nadzieja w części męskiej w Olinto i Robim, którzy muszą nadrobić stracony czas. Są jak maszyny, to co wyprawiają z piłą przechodzi ludzkie pojęcie, zupełnie jakby mieli w rękach siłę piły spalinowej! Ostatecznie zajmujemy w tej konkurencji drugie miejsce zaraz po I Confe'.


W tym momencie obliczam już w głowie punkty i dochodzi do mnie, że jakby już nie poszło ze sztafetą, to ruszt i tak wygraliśmy. Wysyłam wiadomości do Pawia i do S., a tu ogłaszają jeszcze jedną konkurencję - "spaghetti", więc ja znowu tfu tfu tfu... 


Uczestnicy mają w pięć minut zjeść bez używania rąk jak najwięcej spaghetti z sosem. Jesteśmy bezkonkurencyjni. Giulio w te kilka minut pochłania 1,5 kg pasty!!!


Jest dobrze, bardzo dobrze. Po cichu, przez zaciśnięte zęby rozchodzi się pomruk, że już wygraliśmy. Ktoś jedzie do Biforco by zabrać z mostu flagi. Będą potrzebne do wiwatowania...
I wreszcie ostatnia konkurencja. Sztafeta. 
Nie musimy się stresować, ruszt jakby nie poszło jest nasz! 
Tak czy inaczej uczestnicy z Claudio na czele do ostatniej chwili dają z siebie wszystko. Biforco sztafetę wygrywa, a kilka minut później na placu wybucha wielka niebiesko czerwona radość. Flagi falują, wrzeszczą starzy i młodzi. B'FORC wygrywa trzeci raz z rzędu. Wygrywa w pięknym stylu. 

Olinto wita na mecie wygrywającego ostatnią konkurencję Claudio.

W upalną sierpniową noc spadających gwiazd klaksony nie dają spać jeszcze do drugiej w nocy. Wszyscy muszą się dowiedzieć, że ruszt wrócił tam skąd przyszedł. 
Włosi mówią: non c'è due senza tre... il quarto vien da sè... (nie ma dwóch bez trzech, czwarte przychodzi samo). Ale to się okaże dopiero za rok!  

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

3 komentarze

  1. Wow, brawo gratulacje 👏🏻👏🏻👏🏻🥇🏆Pozdrawiam AnetaG

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje!!! 😀 Dzięki Tobie Kasiu mogłam zobaczyć Biforco. Byłam niecałe trzy dni, ale poczułam wyjątkowość tego miejsca. Pozdrawiam z Warszawy, Ania T.W.

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszego dla Was! Zawsze mówiłam, że Tomek to cały Paw, skóra zdjęta z ojca! :)) Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń