Wielka Toskańska Wyprawa, zwana Deszczową - akt 1.

niedziela, lutego 05, 2017


Najpierw marradyjski poranek postraszył wiatrem, wilgocią i gniewnym niebem. Potem przełęcz Colla spowita w mgły zaczęła utwierdzać nas w przekonaniu, że o dobrej pogodzie będziemy mogły jedynie pomarzyć. Przez chwilę dałyśmy się zwieść płonnym nadziejom zbliżając się do Borgo San Lorenzo. Miasteczko zwykle szaro mgliste przywitało nas  słońcem i niebem błękitnym...


Przywitało... i zaraz też pożegnało, bo nim dotarłyśmy do autostrady Wielka Szarość wróciła i na dodatek z każdym mijanym kilometrem zdawała się pogłębiać, coraz intensywniej skraplając się gęstym deszczem.
- Myślałam, że jedziemy inną drogą...
- Źle jedziemy?
- Dobrze, ale byłam przekonana, że to ta - pokazuję palcem na ekran komputera. - Wyglądają na googlu prawie tak samo, ale ta to superstrada… 
- Czyli? 
- Albo dotrzyjmy już do Pizy i dalej do końca autostradą albo zjedźmy tutaj i pojedźmy przez wioski, tak chyba będzie zdecydowanie bliżej.
- Gdzie jest Lucca?
- Już zaraz.
- Ładna jest? 
- Piękna.
- Ile mamy czasu? 
- Mało!
N. przeliczyła na google czas potrzebny na przejechanie trasy, dodała przyzwoity kwadrans na spóźnienie i postanowiła, że nim stawimy się na umówione spotkanie, choć kawałek Lukki zobaczyć musi.


Objechałyśmy trzy czwarte murów, aż N. znalazła bramę, by wślizgnąć się do środka.
- Tylko dla rezydentów! Dadzą nam mandat! 
- Ale tam jest parking, zaraz zaparkujemy…
- Zauważyłaś, że leje i mamy raptem 15 minut zapasu!
I tak to N. postawiła na swoim! Chciała choć zerknąć na miasto za murami i zerknęła! Deszcz siekał niemiłosiernie, ale nam wcale to nie przeszkadzało, bo z okien samochodu zwiedzanie było całkiem przyjemne, a ile przy tym śmiechu było, to tylko my wiemy! 
- Tu jest zamknięte dla ruchu! Tylko piesi!
- Katedra! Popatrz!
- Zaraz nas zaaresztują! 


 - Byłaś w Lucce? Byłaś! Nikt ci nie powie, że nie! Ale teraz zmykajmy! Coś mi się wydaje, że wjechanie było znacznie łatwiejsze niż będzie znalezienie w tej matni drogi do wyjścia.


 A potem na chwilę przestało padać i umówione spotkanie odbyło się w niemal wczesnowiosennej scenerii. Niebo jednak nie dawało się ubłagać i ani myślało pokolorować naszą podróż. 
- Jeśli nawet w tak paskudny dzień jest tu pięknie, to tylko się cieszyć! - myślała marketingowo N.


 - Wiesz co to? 
- Nie mam pojęcia!
- Mimoza! To w Italii kwiat na dzień kobiet!  - Jak dobrze, widzieć je już na początku lutego! 


- To co? Teraz Volterra? 
- Tak, musimy coś zjeść jestem bardzo głodna. 
- Ja też! 
Wspinałyśmy się do miasta drogą znikającą we mgle. Nie było widać nic, nawet tabliczka na wjeździe dawała się z trudem odczytać. Mgła i deszcz! Wszystkie moce sprzysięgły się przeciwko nam!


Nigdy nie widziałam Volterry tak pustej … i muszę przyznać, że na swój sposób wyjątkowo zachwycającej… Obserwowałyśmy świat zza witryny, siedząc przy malutkim stoliczku w tutejszym bistrot Lo Sdrucciolo, a turkusowe parasole rozmywały się w deszczu... 


- Jakbyśmy się zebrały to może i nad ocean dotrzemy?
- ???? … Jeśli  znasz skróty… 
N. przewraca oczami. - Nad morze oczywiście.
- Ty to masz jednak inną skalę! - śmieję się z amerykańskiego rozmachu.
- Wiem, wiem, ale to dlatego, że jestem głodna… Chce mi się jeść i gadam głupoty.
- Przejaśnia się…
- Myślisz? A mnie się zdaje, że to ta żarówka odbija się w mokrej witrynie… - Wyciągam telefon w stronę N. - Popatrz, tak wygląda Volterra, gdybyś była ciekawa!  
- Która godzina?
- 14.00.
- Chyba mamy dobry czas, prawda? Spotkanie, agriturismo, widziałyśmy dwa miasta…
- Z tym widziałyśmy to może przesada … Byłyśmy w dwóch miastach! Tak czy inaczej dobry wynik! To teraz gdzie?
CDN….


 WIDZIEĆ to po włosku VEDERE (wym. wedere)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. Kasiu, N. patrzy racjonalniej niz Ty. Ona patrzy oczyma potencjalnych klientow jej zamyslow. Ty masz oczy po Twojej lewej stronie klatki piersiowej, dlatego 1:0 dla Ciebie.
    Pozdrawiam Malgosia

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, z wjeżdżaniem w uliczki gdzie nie wolno trzeba bardzo bardzo uważać , podczas naszych toskańskich wakacji w ubiegłym roku tylko raz wjechaliśmy omyłkowo w taką uliczkę w Pizie , zaraz zresztą wyjeżdżając, a po pół roku niespodzianka! - mandat pocztą przyszedł - kosztowała nas ta pomyłka 150 euro !!! A co do San Gimignano potwierdzam , w czerwcu było tam naprawdę mnóstwo turystów, a ja zakochałam się w Sienie - jest cuuudna, widoki zapierają dech w piersiach, mogłabym w nieskończoność spacerować jej uliczkami :)Pozdrawiam Selena

    OdpowiedzUsuń