niedziela, marca 09, 2025

 Na tej stronie znajduje się archiwum bloga Dom z Kamienia. 

Aktualny adres strony: www.domzkamienia.com

życie codzienne

Koło ratunkowe i ziemia artystów

czwartek, marca 06, 2025

Michelangelo, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Dokładnie 550 lat urodził się Michelangelo. Artysta, do którego mam szczególną słabość, bo od niego właśnie zaczął się mój dorosły romans ze sztuką, który trwa do dziś. Iskrą do młodzieńczego romansu stali się francuscy impresjoniści, którzy do tej pory zajmują szczególne miejsce w moim sercu, ale Michał Anioł mniej więcej dziesięć lat temu stał się iskrą mojej płomiennej miłość to włoskiego renesansu. 

Bardzo często zdarza mi się rozmyślać z rozczuleniem i wdzięcznością nad tym, że mam wielkie szczęście żyć na ziemi, która spłodziła największych artystów w historii. To nie przypadek. Wystarczy rozejrzeć się dookoła... 

Michelangelo, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Gdzie mi oczywiście do Michelangelo, Leonardo, Donatello... jestem miliony lat świetlnych za nimi! Jednak nawet mnie, zwykłą dziewczynę (mimo upływu lat, lubię tak o sobie myśleć) z warszawskiej Pragi Południe te ziemie inspirują niezmiennie, sprawiają, że wibruje we mnie wszystko, że krew szybciej krąży, że zwyczajność wydaje się nadzwyczajna, emocje pulsują...

Machnęłam wczoraj na wszystko ręką. Wzięłam Nikona, Notes i poszłam na Łąkę Dyzia. Wiele z niej pociechy nie miałam, bo szybko okazało się, że od roli kółka ratunkowego daleko nie ucieknę. 

Michelangelo, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

A teraz chwila prawdy... Jestem kołem ratunkowym dla innych i jestem tą rolą wykończona. Mam wrażenie, że ona jest ponad moje siły i sama chciałabym przez chwilę dryfować swobodnie bez łapczywego łapania powietrza, bez odpowiedzialności za innych. To całe napięcie ostatnich tygodni sprawia, że włączają się we mnie jeszcze silniej niż wcześniej instynkty samotniczki, zaczynam uciekać od ludzi. Chciałabym na chwilę usiąść sobie na łące, złapać oddech, nie mówić do nikogo, pisać spokojnie, poukładać myśli, dać upust twórczym zapędom. Pseudotwórczym...

Michelangelo, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Michelangelo, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Pokładam wielkie nadzieje w najbliższych dniach, plany mam tak kolorowe, tak wielkie, że aż sama się ich boję... Mam nadzieję, że wszystko to, co sobie wymyśliłam, wymarzyłam, uda się tak, jak bym tego chciała... 

Dobrej reszty dnia! I tanti auguri Michelangelo, gdziekolwiek jesteś! 

Michelangelo, Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

strona internetowa

Ostatni etap "przeprowadzki"

środa, marca 05, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Mam wrażenie, że powoli zaczyna przebijać na drzewach zieleń. Jeszcze delikatna, ledwo ledwo, ale kiedy patrzę na gałęzie chylące się nad Lamone widać, że nowe życie nabiera mocy. Myślę, że jeszcze kilka takich dni i będę mogła zatrzymać się "na poleżenie" na mojej dyziowej łące. 

Mimoza w ogródku aż się ugina od kwiatów. Pewnie za dwa, trzy dni będzie już w pełnym rozkwicie - w sam raz na Dzień Kobiet! Zaczynają też pękać kwiaty magnolii, kwitnie forsycja, a tu i tam wychylają dorodne pąki nawet toskańskie irysy! 

Prace przy nowej stronie www dobiegły końca, teraz pozostaje tylko przekierowanie strony pod właściwy adres. Ta operacja może chwilę potrwać - nawet dwa dni, więc jeśli w tych dniach strona będzie nieczynna, to proszę Was o cierpliwość - to chyba już ostatni etap "przeprowadzki". Potem na starej stronie zostanie archiwum, ale już do lektury nowych wpisów będę zapraszać w Odnowionym Domu z Kamienia. 

Widzę, że większość z Was do nowej strony już się przyzwyczaiła. Niektórzy z sercem podeszli też do mojej prośby o komentarze i ja z serca za te reakcje Wam dziękuję. Nawet nie wiecie jakie to ważne. 

Kiedy w końcu nowa strony wskoczy na zwykłe tory, opowiem co będzie się działo w następnych tygodniach i miesiącach, a będzie działo się dużo! Goście, trekkingi, sztuka, tańce, pisanie, nowe projekty i wiele więcej. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Jeszcze raz w tym miejscu chciałabym napisać o tym, że jeśli myślicie o marradyjskich wakacjach czy też chcielibyście spotkać się ze mną w innym miejscu niż Marradi, nie zwlekajcie z planowaniem do ostatniej chwili. Już na ten moment w moim kalendarzu zapełniły się prawie całe: kwiecień, maj i wrzesień. 

Przy okazji jeśli już mowa o wakacjach, kolejny raz chciałabym przypomnieć, że pomagam w ich zorganizowaniu, ale tylko i wyłącznie na "moim terytorium". Robię to z radością, bo - jak nie raz wspominałam - czuję się samozwańczą ambasadorką tych ziem. Nie prowadzę jednak jako wolontariusz biura informacji turystycznej na całe Włochy. Na pytanie "co polecam zobaczyć we Florencji?" - odpowiadam dwoma książkami. Na pytanie "gdzie spać nad morzem?" - odsyłam na portale internetowe specjalizujące się w rezerwacji noclegów. Zapraszam też do szukania informacji na samym blogu - o miejscach, w których byłam i które chwyciły mnie za serce zwykle piszę długie epopeje.  

Kto śledzi Dom z Kamienia, ten wie, że ja w normalnej sytuacji cierpię na chroniczny brak czasu, a teraz dodatkowo ten brak czasu przeszedł w fazę ekstremalną. Jeśli więc mam pięć minut spokoju - pragnę zwyczajnie pomilczeć, pomyśleć o moich osobistych sprawach i zrobić coś miłego dla siebie samej.

Jeśli jest teraz coś o czym marzę szczególnie - to jest to właśnie wolna głowa, trekking, nowe miejsce, czas na pisanie, czas na spokojne zjedzenie, czas mój i tylko mój. 

Dobrego dnia! I jeszcze raz za wszystko - komentarze, zrozumienie i odwiedzanie Domu z Kamienia  bardzo dziękuję.  

 

wiosna

Dla ciała, dla duszy, dla podniebienia - radości zwykłego dnia

wtorek, marca 04, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W czasie przedostatniej lekcji usłyszałam delikatne pukanie. Jeśli ktoś pukał, to mogła być tylko moja sąsiadka Rosanna. Przeprosiłam na chwilę moją uczennicę i poszłam otworzyć.

- Zrobiliśmy je na karnawał dzieciaków - powiedziała szeptem Rosanna i wyciągnęła w moim kierunku torebkę pełną pachnących słodko słynnych ciambellini.
- Grazie! - uradowana przyjęłam podarunek i uściskałam ją najserdeczniej jak mogłam - najlepsza słodkość na świecie! 

Położyłam torebkę obok komputera i już do kolacji walczyłam z pokusą.
Ta torebka ulubionych oponek była darem dla mojego podniebienia, ale jeszcze bardziej darem dla mojego serca i duszy. Rosanna wie, że za ciambellini poszłabym do piekła bez chwili namysłu, więc ta torebka słodkości była przede wszystkim myślą o mnie. To wzruszające.      

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W poniedziałek jakimś cudem udało mi się przemaszerować nie tylko założone dziesięć kilometrów, ale nawet piętnaście. Wszystko to przez ganianie z jednego końca miasta na drugi, aż do domu Mario, który potrzebował pewnych drobiazgów. Pogoda była tak piękna, że pod koniec tego ganiania postanowiłam wejść nieco wyżej i usiąść na chwilę na malowanej fuksją łące.

Wiosna wykipiała jak czasem mleko do mojej porannej caffè latte, kiedy zagapię się na widok z okna. Wystrzeliły wszystkie kwiaty, już nie tylko fiori di san Giuseppe, fiołki, prymulki i żonkile, ale też drzewa owocowe! Słońce było wczoraj tak mocne, że bez okularów trudno było patrzeć. Od tego słońca kolory zrobiły się jaskrawe, niebo pstrokate, a do tego wreszcie czuć było to wyczekane, marcowe ciepło.

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Poniedziałek oprócz łaskawych prognoz na najbliższe dni, przyniósł jeszcze jedną dobrą wiadomość, ale podzielę się nią dopiero za jakiś czas, kiedy już wszystko dopięte będzie na ostatni guzik. Chciałabym, aby tych dobrych wieści przyszło jeszcze kilka... 

Tymczasem na starcie staje kolejny marcowy dzień, słońce już robi rozgrzewkę, a ja siadam do moich lekcji i życzę Wam pięknego dnia! 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej




wiosna

W jednym stały domu...

poniedziałek, marca 03, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Anticiclone in arrivo e da lunedì scoppierà la primavera! - Taki komunikat przywitał mnie dziś rano na portalu pogodowym. To znaczy: nadchodzi anticiclone i od poniedziałku zacznie się eksplozja wiosny. Oby była to pierwsza z wielu dobrych wiadomości w tym tygodniu! Na kilka z nich czekam ze szczególnym utęsknieniem. 

Planowałam w niedzielę wyciągnąć Mikołaja na dłuższy trekking, ale ostatecznie nic nam z tego nie wyszło. Mam wrażenie, że obydwoje - choć z różnych powodów - jedziemy na przysłowiowych oparach. Nie mogłam oczywiście zrezygnować z ruchu, więc jak nakazuje niedzielna świecka tradycja podreptałam utartym szlakiem aż do Castellone i wokół niego nad moim ukochanym Biforco. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Na gałęziach wisiały jeszcze niedobitki nespoli - zgniła, zmumifikowana słodycz października, obok dogorywała dzika róża, której karmin stracił już dawno na świeżości, a rude, uschnięte liście dębu nadal nie dawały za wygraną, choć czas ich splendoru dawno przeminął. Tuż obok natomiast kwitły fiołki, prymulki, stokrotki, przylaszczki, laur pączkował świeżymi kwiatami, soczyście zieleniły się mech oraz łąka pokryta poranną rosą. Przez chwilę wiosna, jesień i zima w jednym stały domu...

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

W niedzielne popołudnie w marradyjskim teatrze odbył się bar karnawałowy dla dzieci. Wpadłam tylko na chwilę, żeby poczuć jego atmosferę, przypomnieć sobie jak to kiedyś bywało, kiedy na scenie prezentowały się też moje dzieci i wypić prosecco z zaprzyjaźnionymi mamami.

Nic się nie zmieniło... Tony konfetti, radosne dzieciaki i kolorowe przebrania oraz zafascynowani konkursem na najlepszą "mascherę" dorośli, bo to przecież oni są ich autorami. Nie widziałam wszystkich kostiumów, nie wzięłam ze sobą nawet Nikona - tym razem celowo - ale dla mnie konkurs bezapelacyjnie wygrali "pszczelarze i pszczoły" ich asem w rękawie był bobas przebrany za słoik miodu! Trudno rywalizować z włoską fantazją. Inne przebrania oczywiście też nie zostawały w tyle.  

Tak oto karnawał dobiega końca, a wiosna wkracza z przytupem do doliny.   

Dobrej reszty tygodnia!

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

marzec

Słodkie gadanie i inne przyjemności

niedziela, marca 02, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Wieczór ostatniej soboty karnawału minął w słodkiej, roześmianej atmosferze kobiecego towarzystwa. Pizza i chiacchiere, czy też frappe, sfrappe, cenci - jak kto woli, ale w tym przypadku chiacchiere brzmi chyba najlepiej, bo chiacchierare znaczy po prostu gadać. 

Były delikatne, chrupiące i zniknęły do ostatniego okruszka. Zdążyłam tylko uwiecznić je w dwóch kadrach, tak jak i nasze roześmiane buzie, ale te pozostaną off the record. 

Bardzo był mi potrzebny taki czas, jeszcze jedne otwarte drzwi, poczucie przynależności do świata, który wybrałam na moją "ojczyznę" i nawet ja - samotniczka - przyznaję, że to jest coś bezcennego, co daje również namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Życie w małej społeczności ma na pewno kilka wad, ale zdecydowanie więcej jest jego plusów. Przekonuję się o tym na każdym kroku.

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Cały dzień był łzawy i bury. W tych szarościach jechałam znów odwiedzić Mario i kiedy z nosem przyklejonym do szyby wpatrywałam się w świat za oknem, z radością odkryłam, że powoli zaczynają różowić się brzoskwiniowe sady! Wydaje się jakby to było wczoraj, kiedy wojażowaliśmy z Mario po pagórkach Romanii i fotografowaliśmy ich zeszłoroczny rozkwit.

Pierwszy dzień marca udał się przednio i pomyślałam, że nim nowy miesiąc nabierze rozpędu chcę zebrać w całość lutowe migawki i podsumować ten - w tym roku wyjątkowo dla mnie trudny - miesiąc tak optymistycznie, jak tylko się da. 

Wypuściłam instagramową rolkę pełną wspaniałych chwil i pomyślałam sobie, że na social mediach zawsze chętniej pokazujemy jasną stronę życia - to dosyć oczywiste, jednak przynajmniej jeśli o mnie chodzi, jest to tylko i wyłącznie prawdziwa strona życia - kolorowana celebrowaniem każdej chwili, ale na pewno nigdy koloryzowana. Te krótkie nagrania robię przede wszystkim dla siebie, na pewno nie podobają się algorytmom, ale ja bardzo lubię do nich wracać. Są zapisem tego, że niepoprawny optymizm wciąż we mnie drzemie i za wszelką cenę chce tę jasną stronę życia celebrować. 

Niedziela marcowa mija nam już bez deszczu i wszyscy z radości zacierają ręce na widok prognoz pogody na najbliższy tydzień. Oby się sprawdziły!

Pięknej reszty dnia!
  


Lume a Marzo

Lòm a Merz 2025 i moje uwielbienie dla pierwotnych rytuałów

sobota, marca 01, 2025

Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

Każdego roku powtarzam, że Lòm a Merz, czyli Lume a Marzo (światło dla marca) to moja ulubiona lokalna festa! Ten moment jest czymś niezwykłym, oczyszczającym, jest powiewem optymizmu... Muszę też przyznać, że ja w ogóle mam słabość do wszelkich pogańskich rytuałów, myślę, że jest w nich pierwotna mądrość niespętana żadnymi kajdanami. Gdybym żyła w średniowieczu, na pewno byłabym czarownicą i pewnie spaliliby mnie na stosie.

W kilku słowach przypomnę czym jest ta tradycja, bo być może do Domu z Kamienia zaglądają nowi Czytelnicy i nie mają pojęcia o czym dziś opowiadam. 

Lume a Marzo narodziło się w Romanii - w najbardziej rolniczym regionie Włoch. Jak wiadomo - Marradi jest ostatnią toskańską gminą, więc niczym pokorne ciele ssie z tradycji dwóch regionów. I choć administracyjnie należymy do prowincji Florencji, to właśnie te "romagnolskie" wpływy są u nas czasem silniejsze niż toskańskie, gdyż znajdujemy się już po drugiej stronie Appennino. 

Przełom lutego i marca to początek prac w polu - ponieważ Romania to głównie sady i winnice, więc tutaj te prace polegają przede wszystkim na przycinaniu - po włosku "potatura". Kiedy zatem na polach zbierały się stosy przyciętych gałęzi i pozimowych resztek, podpalano je, aby rozjaśnić drogę nadchodzącej wiośnie i spalić to, co stare. Miało to być zapowiedzią dobrego roku dla płodów ziemi.  

Przy ogniu oczywiście zbierali się ludzie, jedli, pili wino, świętowali, celebrowali jasność i ciepło. I tak też jest do dziś...
 
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

Wczorajsze popołudnie spędziłam u Mario - nawiasem mówiąc po raz pierwszy od ponad miesiąca urządziliśmy sobie spacer! Był to spacer po korytarzu i trwał pięć minut, ale po ostatnich wydarzeniach był niemal zdobyciem Mount Everestu! Wielka radość! 

Kiedy wracałam pociągiem do Marradi, w ciemności za oknami pociągu migały już pierwsze płomienie rozpalonych stosów. Robiło to niezwykłe wrażenie. 

Najpierw zmartwiłam się, kiedy dwa dni przed ogniami Mikołaj oświadczył, że właśnie w ten wieczór jedzie na mecz... A potem rozpłynęłam się ze wzruszenia, kiedy z tego meczu zrezygnował, Matkę na ognie przywiózł, towarzyszył przy kolacji i nawet na chwilę przejął Nikona.

- Chce zdjęcie?
- Chce. 
- O jakie ładne wyszło! - złapał kilka kadrów i z satysfakcją podziwiał swoje dzieło.  
- Wyglądam jak wiedźma w tych ogniach... 
- Ładnie.
- Te płomienie hipnotyzują, można tak patrzeć i patrzeć bez końca...

Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

W tym roku ogniom dla marca w Popolano przyświecała wyższa idea. Zebrane w czasie tego wieczoru fundusze mają pomóc w odnowieniu kościoła, który ucierpiał w trzęsieniu ziemi w 2023 roku. Co ciekawe świątynia wczoraj stała się dla nas salą biesiadną. Polentę, carne alla brace i karnawałowe castagnole zajadaliśmy przy stołach ustawionych na miejscu kościelnych ławek. To też w Italii niezmiennie mnie zadziwia - sacrum zawsze idzie pod rękę z profanum. 

Cieszyłam się, że ten wieczór spędziłam w towarzystwie mojego Tolibowskiego, ale oczywiście przykro mi było, że w tym roku Mario nie mógł tego zobaczyć. On też, prawie tak jak ja, lubi tę tradycję. Co ciekawe w minionych latach w wieczór lume a marzo pogoda zawsze starała się psuć szyki - albo mróz, albo wicher, albo deszcz, a wczoraj? Wczoraj było idealnie... Ciepło, ani krztyny wiatru, ani deszczu, płomienie mogły sobie bezpiecznie tańczyć do samego nieba...

Rozświetloną drogą przybył do nas marzec i chyba ze wzruszenia rozpłakał się już na starcie. Tak to będę sobie tłumaczyć. Za oknem szaro i łzawo. Na szczęście to podobno chwilowe, bo już od jutra idzie do nas piękna słoneczna pogoda i prawdziwy przedsmak wiosny!

Pięknego weekendu i benvenuto marzo!

Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej
Lòm a Merz, Popolano Dom z Kamienia, blog Kasi Nowackiej

wiosna

Miodunka i optymizm

piątek, lutego 28, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Podobno miodunka to kwiat, który tak bardzo zazdrościł tęczy, że teraz sam wczesną wiosną stroi się w różne kolory. Od różu, przez lila, fiolet i fuksję, aż po purpurę. Oto jego moment - pręży się dumnie na zacienionych poboczach apenińskich dróg i ścieżek. 

Najwięcej miodunki kwitnie u stóp Colombai. Szutrowa droga jest jedną z pierwszych, wzdłuż której wychylają się jeszcze zimą fiołki i prymulki, to jest taki mój szlak testowy, który nigdy nie zawodzi. Jeśli chcę sprawdzić, czy już coś drgnęło w przyrodzie - właśnie to miejsce wybieram na spacer. Do tej pory zawsze się sprawdziło, a w tym roku uraczyło wyczekanym widokiem już w styczniu!  
 
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Miodunkom, fiołkom, żonkilom i prymulkom wtórują teraz przylaszczki. Już nie jedna, czy dwie to tu, to tam, ale całe chmary wiosennych zwiastunów! Znów pożałowałam brak Nikona, ale w tych dniach do niczego nie mam głowy... Kiedy w czwartek kładłam się spać, miałam wrażenie, że ta moja dyńka rozgrzana jest do czerwoności. Dosłownie czułam jak mnie wszystko "pali". Mam nadzieję, że wkrótce biedna głowa odzyska spokój i jasność myślenia, bo w najbliższych miesiącach będzie mi bardzo potrzebna - na równi z nogami chętnymi do marszu. 

Jeszcze dziś więcej nie zdradzę, ale już wkrótce uchylę rąbka tajemnicy...

***
- Come va? - pyta znajoma starszego pana na placu, który trudzi się każdym krokiem. 
- Oj chyba nie bardzo dobrze...
- To trzeba sobie powiedzieć, że jest dobrze, będzie dobrze, trzeba to sobie wręcz wmówić, bo niedobre i tak nas samo znajdzie. Optymizm jest bardzo ważny.

Rejestruję te słowa z uważnością, rejestruję dla Mario, dla L., dla siebie samej... 

***
- Chyba nie pojedzie na ten mecz...
- Naprawdę? 
Mikołaj ma mnóstwo nauki, więc rozsądek wygrywa, a matka się cieszy, bo to znaczy, że ognie dla marca wracają do piątkowego planu!

Niech płoną, niech dzieje się dobrze, żeby tak to co złe mogło wraz z popiołem ulecieć!

Pięknego weekendu! 
Arrivederci febbraio!

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej
Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

luty

Duet niedościgniony

czwartek, lutego 27, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Światło i woda tworzą zawsze duet skazany na sukces, a jeśli ma się odrobinę szczęścia, to można trafić na występ specjalny tego duetu i ja takie szczęście miałam właśnie wczoraj, kiedy po kilku godzinach deszcz w końcu ustał i słońce jak wariat zaczęło rozpychać się łokciami nad naszą doliną. Wracałam do domu na popołudniową lekcję i z wrażenia aż przystanęłam na moście, żeby oczami niezmiennie pełnymi zachwytu przez chwilę kontemplować lutowe widowisko. Oczywiście całym sercem pożałowałam, że Nikon został w domu... 

Woda choć zamącona gliną spływającą z gór, była jak lustro, które wisi w mojej sypialni. 
- Popatrzy! - pokazałam Mikołajowi zdjęcie przy kolacji. 
- Jak obraz - ocenił. 
- Prawdziwy, najprawdziwszy obraz - przytaknęłam. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Dziś tłusty czwartek, czyli startuje ostatni etap karnawału. Szczerze mówiąc mam nadzieję na gorszą pogodę, bo tylko to może zaowocować domowymi słodkościami. Jeśli znów słońce zacznie się popisywać swoimi umiejętnościami, pozostaną nam marradyjskie cukiernie, bo ja oczywiście sprzeniewierzę czas na spacerowanie. 

Weekend zapowiada się bardzo intensywnie i cieszyłam się na to co mnie czeka, tymczasem Mikołaj na starcie zasmucił mnie informacją, że w piątek to on jedzie na mecz tej swojej Fiorentiny, a to znaczy, że ja nie mam się jak dostać na imprezę ogni dla marca. Jest we mnie taka rozpacz, że niemal gotowa jestem iść tam pieszo...

Nie chce mi się wierzyć, że to już koniec lutego... Wciąż mam w pamięci ten okres z zeszłego roku, to był wyjątkowy czas szczególnie intensywnego wojażowałam z Mario Rangerem. I calanchi w Brisighelli i  sady brzoskwiniowe i Santerno... Tymczasem teraz nie ma nawet jak marzyć o czymś podobnym... 

Wczorajsze odwiedziny poruszyły mnie chyba najbardziej ze wszystkich do tej pory, nawet bardziej niż te na intensywnej terapii, które podszyte były przede wszystkim strachem. Teraz jest refleksja, smutek, próba wsparcia i dodania sił do walki, jest też głęboka świadomość, przyprawiające o dreszcze gdybanie "co by było gdyby..." i niepewność jutra. 
Mam nadzieję, że Mario z tej nierównej walki wyjdzie zwycięsko i kolejny raz udowodni, że mimo wszystko jest w czepku urodzony...

Smacznego tłustego czwartku!




codzienność

O brakach, zaniedbaniach i niezmordowany Pan Toliboski

środa, lutego 26, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Ten moment, kiedy wieczorem Mikołaj znów wszedł z kwiatami, był zdecydowanie najmilszym w całym dniu. Poczułam się tak, jakby mnie ktoś tonącą wyciągnął za głowę z mrocznej otchłani i jakbym znów nabrała w płuca powietrza. Ta otchłań to tylko gigantyczne zmęczenie, nic poważnego, choć z drugiej strony za tym zmęczeniem stoją oczywiście poważne, nawet bardzo poważne kwestie. 

Niemal codziennie odcina mi prąd już przed 21.00. Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak wyprana z energii. W miniony wtorek w kwestii ilości lekcji otarłam się o rekord sprzed kilku ładnych lat, bo przecież... ja dam radę! 
Dać dam, ale że potem pod wieczór zaliczam przysłowiowy zgon, to jest już osobna kwestia. 

Najbardziej w tym wszystkim boli mnie brak czasu na pisanie. Jak już nie raz wspominałam - pisanie było i jest moją prywatną higieną umysłu i kiedy mogę do niego usiąść dopiero wieczorem, to jest to zdecydowanie za mało i za późno... Mam nadzieję, że wszystko się w końcu tak poukłada, że będę mogła wrócić do mojego celebrowania czynności, które są najbliższe sercu. 
Przepraszam też, za brak odpowiedzi na komentarze! Są dla mnie niezwykle cenne i postaram się i te zaległości szybko nadrobić.

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Tymczasem trzeba mimo wszystko zacząć powoli planować majową wyprawę. Może już w weekend uda mi zrobić symulację obciążenia plecaka i wyruszyć na krótki testowy trekking - to przecież za niewiele więcej niż dwa miesiące. 

W czwartek przyszedł wreszcie mail, którego wypatrywałam od tygodnia i co ważne zawierał pozytywne przyjęcie mojej propozycji. O jej szczegółach opowiem wkrótce, a dziś tylko cieszę się półsłówkami z drobnej rzeczy na plus, bo tych mi ostatnio brakuje w takim samym stopniu jak swobodnego pisania.

Został już niecały miesiąc do początku wiosny, choć patrząc za okno to żadna z tego lutego zima. W najbliższym czasie zapowiadają u nas deszczowe dni, które pewnie będą próbowały stłumić piątkowe ognie dla marca, ale ja - tak czy inaczej - mam nadzieję, że choć przez chwilę uda nam się ten wyczekiwany rytuał celebrować.

Już jutro natomiast tłusty czwartek i planowałam nawet w kuchni coś pysznego wyczarować, ale patrząc na napięty plan lekcji, może być z tym trudno... Na szczęście mamy w Marradi kilka zacnych cukierni, więc na pewno nie skalam się grzechem zaniedbania wobec naszych podniebień.  

Pięknego popołudnia!

Ps. Ale czy ten mój Pan Toliboski nie jest boski?




trudności

Pierwsze truskawki

wtorek, lutego 25, 2025

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

Tak się dziś zastanawiałam, że w ostatnich latach końcówka zimy i przełom wiosny to zawirowania, które spokój wyrywają z korzeniami. 2020 covid - dokładnie pięć lat temu nas zamykali na amen (uwierzycie, że to już pięć lat???), dwa lata później dokładnie w tym samym czasie atrakcje z moją dyńką, które zapamiętam do końca życia, rok temu 1 marca tsunami, które siłą rażenia przebiło wszystkie covidy świata, a w tym roku Mario i jego wypadek, który też życie wywrócił do góry nogami. 

Wszystko mniej więcej w tym samym czasie, coś chyba musi być na rzeczy z zimowymi gwiazdami, nawet jeśli bardzo staram się z nimi zaprzyjaźnić... Oby już następne miesiące były bardziej łaskawe...   

Na osłodę kupiłam pierwsze w tym roku truskawki, podobno już nasze, dokładnie mówiąc z Sycylii, zaskakująco dobre. Wszyscy przede mną kupowali, to pomyślałam, że i ja spróbuję. Jak wszyscy to wszyscy. 

Aura z każdym dniem "wiosennieje", kapusty w ogródkach już marnieją, a w zamian za to, moja mimoza coraz bardziej się puszy, gałązki drzew coraz śmielej obsypują się pączkami, a w warzywniaku rumienią pierwsze truskawki. 

Najbliższe dwa tygodnie zapowiadają się bardzo intensywnie - kolacje, festy, spotkania, tańce, ognie... A poza tym dzienny grafik napięty jest teraz do granic możliwości, czy już wręcz niemożliwości. Nawet na pisanie - tak jak dziś - często brakuje czasu. 

Dom z Kamienia blog Kasi Nowackiej

- Mamusia zwolni trochę swoją głowę. Dlaczego tak pędzi? Po co tak masakruje swój mózg? - pyta Mikołaj przygotowując kolację, kiedy ja po ostatnich lekcjach uwijam się jak wariatka. Tu telefon, tu komputer, to muszę wysłać, temu odpisać... 
Patrzy się Mikołaj z politowaniem:
- Nie podobają się kwiatuszki? 
- Jak nie podobają? Zwariowałeś? Miłości ty moja! Ty mnie przy życiu trzymasz! - Znów wparował w czasie ostatniej lekcji, tym razem z "wyszabrowanymi" gdzieś żonkilami.  

Zwariuje z nim! Najwspanialszy Toliboski świata! Ostatnio dobra dusza zacytowała mi mądrość ludową: "jeśli chcesz, żeby jakiś mężczyzna kochał cię bezwarunkowo, to musisz go sobie urodzić. Coś w tym jest... Dodam tylko - urodzić i wychować, a to wcale nie jest takie hop siup!

Na koniec jeszcze jedna dobra wieść. Mario opuścił szpital. Teraz potrzeba kolejnych cudów, żeby ośrodek rehabilitacyjny postawił go na nogi...  

Środa zapowiada się nie mniej intensywnie od wtorku, więc na mnie już czas, bo dyńka od kilku dni i tak już trochę strajkuje. Mikołaj ma rację - ciężko ma ze mną ta moja biedna głowa.

Dobrej nocy!

luty

A po hulankach prymulki, przylaszczki i kanapa

poniedziałek, lutego 24, 2025

Dom z Kamienia trekking w Toskanii
 
W moim wieku znam dobrze swoje możliwości. Jestem w pełni świadoma tego, że po takich szaleństwach jak w sobotę, następnego dnia łatwo nie będzie. Oczywiście świadomość świadomością, ale rezygnować z tych moich uciech ani myślę. Poza tym może wiek niewiele ma tu do rzeczy, bo Mikołaj, który wrócił do domu pięć minut przede mną z tej samej imprezy przez całą niedzielę był w podobnej formie jak Matka...

Jeszcze rano zaraz po przebudzeniu wydaje mi się zawsze, że góry mogę przenosić, bo jestem pod wpływem euforii i końskiej dawki pozytywnej energii, którą produkuje w moim organizmie taniec, ale już koło południa przypominam króliczka ze starej reklamy baterii. Nie inaczej było wczoraj, dlatego nim dzień nabrał rozpędu, założyłam buciory i poszłam na krótki trekking.

Dom z Kamienia trekking w Toskanii

Na twarzy czułam ciepły powiew, choć niebo osnute było ponurą szarością. Na kwiatach, których coraz więcej i więcej, dyndały jeszcze łzy sobotniego deszczu, a powietrze pachniało intensywnie jeszcze nie wiosną, ale już na pewno nie zimą. Ten trekking był najlepszym, co mogłam w niedzielę dla siebie zrobić. Nawet jeśli trasę na Castellone znam już na pamięć, to wciąż tam wracam, bo jest to najwygodniejszy i najszybszy dla mnie szlak. 

Odrobina przewyższenia, piękne widoki na Marradi i Biforco, eskorta cyprysów, kamienie i mchy oraz niezastąpiona cisza, która po kilku godzinach spędzony w huczącym od muzyki pomieszczeniu jest jak balsam na głowę. 

Dom z Kamienia trekking w Toskanii
Dom z Kamienia trekking w Toskanii

Przylaszczki! Zakwitły już pełną parą kolejne wiosenne kwiaty! Na tle pozimowej ściółki wyglądają prawie nierealnie - jakkolwiek zabrzmi to infantylnie - powiedziałabym baśniowo! Wyjście na szlak jest z każdym dniem piękniejsze. Zaraz zacznie pojawiać się coraz wyraźniejsza zieleń, w tej chwili stroi się w nią tylko dziki bez. W tych dniach ma wiać libeccio, a libeccio to niestabilność, wilgoć i inne szaleństwa. Już od następnego tygodnia natomiast mamy mieć przedsmak prawdziwej wiosny. Oby te prognozy się sprawdziły! 

Za mniej niż miesiąc wiosnę będziemy mieć już oficjalnie, a od najbliższego piątku zaczną w Romanii i Toskanii-Romanii płonąć ognie dla marca... 

Dom z Kamienia trekking w Toskanii

Od obiadu do późnego popołudnia wałkoniliśmy się z Mikołajem tak bezproduktywnie, że aż mi dziś ciężko od wyrzutów sumienia. Na kanapie leżał leń, a nawet dwa... Wstyd i hańba!

Potem z trudem postawiliśmy się do pionu i jak w każdą niedzielę pojechaliśmy do Faenzy, żeby choć przez chwilę podnieść na duchu Mario i dotrzymać mu towarzystwa przy kolacji. Był słabiutki, ale bardzo ucieszył się na nasz widok. Pokazałam mu zdjęcia z poprzedniej nocy, które szczerze go ubawiły i które na koniec skomentował: "Tu non sei normale" (nie jesteś normalna). 
Z ust Mario takie słowa to dla mnie komplement, bo jak mawiała babcia z mojego ulubionego filmu: normalità - che brutta parola! (normalność - jakie brzydkie słowo!)

Luty już powoli pakuje walizki. Przed nami kolejny nowy tydzień. Mam nadzieję, że przyniesie coś pozytywnego - czekam na optymistyczne wieści z Bolonii, czekam na ważnego maila z pozytywną odpowiedzią, czekam na odrobinę spokoju... 

Pięknego dnia!

Za mniej niż miesiąc wiosnę będziemy mieć już oficjalnie, a w najbliższy weekend, już od piątku zaczną w Romanii i Toskanii-Romanii płonąć ognie dla marca...
Za mniej niż miesiąc wiosnę będziemy mieć już oficjalnie, a w najbliższy weekend, już od piątku zaczną w Romanii i Toskanii-Romanii płonąć ognie dla marca...