środa, marca 06, 2013

 

Post na zamówienie czyli Mario opowiada o żmijach:
 Tak jak ci obiecałem, wykorzystując moją wiedzę na temat węży i żmij, które zamieszkują nasz kraj, zastrzegając jednak, że nie jestem ekspertem, pragnę podzielić się moimi doświadczeniami i przedstawić kilka rad i uwag w tej kwestii. Wszystko opiera się na faktach, na tym co zdarzyło się mnie albo czego byłem świadkiem. Pewne historie opowiem wkrótce, dziś ograniczę się jedynie do krótkiego wstępu. W tym celu musimy cofnąć się nieco w czasie - to znaczy jakieś trzydzieści, czterdzieści lat, kiedy to te małe gady nie były tak rozpowszechnione jak obecnie, można dedukować, że w przeszłości kiedy wsie były bardziej zamieszkałe, prawie każdy kawałek ziemi był uprawiany, żmije nie miały odpowiedniej swobody, nie miały swoich miejsc, z czasem jednak ludzie zaczęli porzucać domostwa i wiele terenów jakby na nowo zdziczało, stwarzając tym samym idealne środowisko dla tych zwierząt i prowokując ich ekspansję. Teraz znów wszystko się odwraca i wiele z populacji jest zagrożonych, ludzie znów wracają, zasiedlają stare posiadłości, odbudowują rudery, ograniczając tym samym rozprzestrzenianie się tych stworzeń.
Trzeba jednak pamiętać, że każdego roku w Italii średnio trzysta osób zostaje ukąszonych i ta średnia stale się utrzymuje. Jeśli do tej listy dodamy jeszcze psy, które nie są notowane w statystykach, warto zatem poczytać bezpieczeństwie. Jednak nie chcę siać popłochu ani paniki, chciałem tylko podpowiedzieć jak zachować podstawowe środki ostrożności. Co to znaczy? Po pierwsze, nie zatrzymujmy się nigdy w ruinach starych domów, nie siadajmy na murach, kamieniach bez sprawdzenia, upewnienia się, że nie ma w nich niepożądanego lokatora. Nie podnośmy, nie przesuwajmy tychże kamieni albo sterty gałęzi, bez jakiegokolwiek zabezpieczenia. Pamiętajmy, że nawet zwykły piknik za miastem może zakończyć się nieszczęśliwie, jeśli przed rozłożeniem koca nie sprawdzimy dobrze terytorium, nie muszę chyba dodawać, że szczególną ostrożność trzeba zachować kiedy są z nami dzieci. Chciałbym Wam też podać cztery najbardziej popularne gatunki żmij, występujące w Italii, choć z pewnością jest ich o wiele więcej. Pierwsza to orsini vipera comune (nazw nie tłumaczę - wybaczcie), druga - aspis, którą nazywamy zwyczajowo aspide, trzecia - beirus, a na końcu vipera del corno, którą łatwo rozpoznać za sprawą czegoś na kształt "rogu" na głowie. Żmije zwykle nie mają więcej niż metr długości a średnia to 60- 80 cm. Kolory mają najróżniejsze, w odróżnieniu od węży ich kształt jest bardziej korpulentny, a ogon jakby nagle zakończony, ale łatwiejszy do rozpoznania jest charakterystyczny, trójkątny kształt głowy. 



Źrenica żmii jest pionowa, ale uwaga jeśli jesteś w stanie określić kształt jej oka, przede wszystkim jesteś niebezpiecznie blisko!!!! A jeśli do tego gad przybierze pozycję, którą ja nazywam ósemką - powodzenia!! To jest przygotowanie do ataku. Jeśli już dojdzie do ukąszenia, decydujące jest miejsce na ciele, jeśli ugryzienie jest na nogach, rękach należy jak najszybciej założyć ucisk, żeby jad nie mógł rozprzestrzenić się w krwiobiegu. Jeśli ktoś ma odwagę można naciąć skórę w miejscu ukąszenia, upuścić trochę krwi, prawdopodobnie w ten sposób mniejsza dawka trucizny zostanie w ciele, a co za tym idzie niebezpieczeństwo będzie mniejsze. Jest na rynku dostępne antidotum, które ja jednak odradzam. Pamiętajcie - najważniejsza rzecz - zachować spokój, najlepiej stać nieruchomo, ale jak wiadomo to jest właśnie najtrudniejsze. Kiedy słyszy się to jej jakby "prychanie", którym uprzedza o swojej obecności (ale nie zawsze), serce skacze do gardła, coś o tym wiem!  Niemniej powtarzam - zachować spokój. Podaję też numery  telefonu, które w takiej sytuacji są niezbędne - elimedica 118 i vigili del fuoco 115, tylko oni w najszybszym czasie mogą dotrzeć w najodleglejsze miejsce i natychmiast pomóc. Wkrótce opowiem o moich własnych i o zasłyszanych spotkaniach ze żmijami.   



mała żmija atakuje

To pierwsza część opowieści Mario, będą kolejne, ale mam nadzieję, że ten artykuł nikogo nie wystraszył. Zdjęcia tym razem mało przyjemne, jutro jako antidotum obiecuję sielankowy post z miłymi widokami!

Słówko już dziś padło ŻMIJA  -  VIPERA

Dopisuję: kolejny wstrząs tej nocy, znów epicentrum Marradi:(

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. brrr... lubię węże lubię na nie patrzeć ale żmij się boje

    OdpowiedzUsuń
  2. Żmij to się chyba każdy boi. Na razie widziałem tylko raz, jak wygrzewała się na słonku.

    OdpowiedzUsuń