Malarz i perliczki

środa, października 22, 2014



To już ostatni przystanek naszej kulturalnej wyprawy z trzeciej sagry kasztanowej. Po zeszłotygodniowej wizycie w Centrum Studiów poświęconych Dino Campana, postanowiliśmy wrócić w to miejsce zachęceni reklamą wystawy inspirowanej twórczością miejscowego poety. 
Kiedy doszliśmy do budynku, zastaliśmy drzwi jeszcze zamknięte, ale niemal w tej samej chwili pojawiła się osoba odpowiedzialna za wystawę. Od razu uspokoiłam zmachaną kobietę, żeby spokojnie wszystko powłączała, pootwierała, a my przejdziemy się kawałek i za kwadrans wrócimy. "Ależ nie! Absolutnie! Proszę, zapraszam! Już otwarte".
Przemiła kobieta widząc w nas szczere zainteresowanie postacią Dino, zasypała nas opowieściami i anegdotami, a ja zastanawiałam się, jak wielkim nietatktem z mojej strony byłoby poproszenie o zgodę na nagranie jej wypowiedzi. Po dłuższej pogawędce - w między czasie wplotłam kilka słów o nas, a pani w rewanżu o sobie, zapraszając nas z serca do swojego domu, bo tam też ma rysunek, szczególny, pamiątkowy ....itd... itd... - zaprosiła nas tymczasem na piętro, byśmy mogli zobaczyć wystawę inspirowaną twórczością Campany, obrazy wykonane przez artystów z całego świata! 
Niezwykłe, jak różnorodnie można zobrazować słowa poety! A dla zwiedzających jaka to ciekawa zabawa, by w obrazach doszukać się treści utworów.







Jednak Dino Campana to był dopiero początek moich artystycznych wzruszeń! W innych salach zorganizowano jeszcze dwie wystawy! I tak odbyliśmy wspaniałą lekcję o miejscowych artystach, w której rolę nauczyciela przejął ... Tomek. 


- Mamusiu, ja tu już byłem - powiedział teatralnym szeptem. 
- Aa, pewnie z klasą? Popatrz! Jakie one są niezwykłe! Absurdalne, kolorowe, niemal infantylne.
- Ten mi się najbardziej podoba! 
- A mi ten! 
- A mamusiu czy widzisz na tych obrazach jakiś wspólny element? 
Patrzę i patrzę, a Tomuś rękę wyciąga jak profesor sztuki i zaczyna objaśniać: - Popatrz na każdym z tych obrazów wkomponował swój dom. O tu i tu ... 
- I tu też - dodaję zaskoczona. 
- I jeszcze perliczki! - zauważa Paw. 
- Aha! - potwierdza nasz nauczyciel - bo ten pan je hodował i uwielbiał. 
- Proszę spojrzeć - wtrąca się do rozmowy przewodniczka - oto jak artysta podpisywał swoje obrazy. Wszystkie mają z tyłu taką adnotację. 

Malarz wiejski (chłopski), S. Adriano, Tytuł: Ja i moje perliczki. Autentyczny mój obraz. Francesco Galeotti (1994)

- Francesco Galeotti, nigdy nie pobierał nauki ze sztuki, z malarstwa, urodził się i żył w S. Adriano. Był artystą - naturszczykiem, artystą - chłopem - opowiada nam nasza przewodniczka. - Jego obrazy to kalsyczne przykłady malarstwa naïf, sztuki prymitywnej.  


- A tu, popatrz mamusiu czy widzisz jakiś błąd - na jednym z obrazów jest tekst.
- Podpowiedz mi!
- Napisał "sara", a powinno być przecież "sarà".
- Masz rację, brakuje akcentu.



- A to? Wiesz, że wszystko jest jego? Sztaluga, paleta z zaschniętymi farbami, nawet czapka!
Jak dużo już wie to moje dziecko, niby małe a takie duże. Przyszedł czas, że to ja uczę się od niego, ale wcale nie jest mi przykro z tego powodu. Duma mnie rozpiera ... 

Przechodzimy do ostatniej sali. Kolejny malarz. Ten dla odmiany się tu nie urodził, ale kiedyś przyjechał i już pozostał na zawsze. Ukochał Marradi, a to oczywiście znalazło odzwierciedlenie w jego sztuce.



Lanfranco Raparo przyjechał do Marradi w 1962 roku, po ciężkich przeżyciach, po dzieciństwie, które przypadło na lata wojny. Szukał spokoju i stabilizacji. Świadomy był swego talentu, podpartego też wykształceniem zdobytym we Florencji. 
W Marradi został nauczycielem sztuki. Nauczycielem nie poddającym się schematom, nauczycielem brawurowym, nauczycielem niezapomnianym, wydobywającym z młodego człowieka to, co najlepsze. Dla Marradyjczyków szybko stał się wielkim artystą ich małego społeczeństwa. Tworzył wszędzie - w szkolnej auli i poza nią, w domach przyjaciół, na ścieżkach wokół miasteczka. To ono stało się tematem wielu jego prac. Marradi, miasteczko, które tak bardzo ukochał. 





- Widzisz Tomeczku - powiedziałam, kiedy już pełni wrażeń opuściliśmy budynek. - Ty - taki artysta - nie mogłeś trafić w lepsze miesjce. Marradi to miasto artystów, tu znajdują spokój i inspirację, mam nadzieję, że i Tobie jest tu dobrze ...

PITTURA to znaczy MALARSTWO (wym. pittura)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. mnie się trochę kojarzy z Fridą Kahlo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na każdym kroku, w każdym miejscu i w każdym napotkanym człowieku możecie się przekonać, że na prawdę trafiliście do własnego miejsca na Ziemi. Zdarza się, że na początku trafiamy zupełnie gdzie indziej, nie wiem? Przez pomyłkę, albo może po coś konkretnego, o czym dowiadujemy się dużo później? W końcu jednak nadchodzi taki dzień, taki moment, że każdy z nas powinien odszukać to właściwe miejsce. Cieszę się, że Wam to się udało :-)
    Spokojnego dnia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę też, że by je odnaleźć potrzeba choć odrobiny odwagi. Nawet jeśli ktoś nie jest zadowolony z miejsca w jakim żyje, z ludzi, którzy go otaczają, życie zaczyna być jak zacisane buty, to jednak wszystko to akceptuje i nie szuka lepszego, bo tak czy inaczej życie ma wygodne. Jeśli ktoś mówi mi - ooo ja bym też się chciał wyprowadzić tu czy tam, - odpowiadam wtedy - jeśli chcesz tego naprawdę, to zrób wszystko, by tego dokonać.

      Usuń
    2. Masz rację. Odwaga to jest to, czego i mi chyba jednak trochę brakuje... Chociaż... gdybym jeszcze rozwiązała jedną podstawową sprawę, to bym była gotowa. Tak. Odwagi mam coraz więcej, a jeśli chodzi o resztę, to też już pierwsze kroki ku temu poczyniłam, odważyłam się i w tej kwestii ;-) To wszystko krok po kroku zbliża mnie do spełnienia największego marzenia i całym sercem wierzę, że mi się to uda.

      Usuń
  3. Francesco Galotti kojarzy mi się z naszym polskim Nikofirem i francuską Serafiną (obejrzyj film o tej właśnie malarce - gorąco polecam - jeśli jeszcze nie widziałaś)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Filmu nie widziałam, ale kiedyś go komuś podarowałam. Nadrobię wkrótce!

      Usuń
  4. Moje skojarzenie na dziś po zobaczeniu zdjęć i wpisu - kolory !!!! Tło niezwykłe, aranżacja wystawy zupełnie inna niż te, które znam, ciekawa i ciepła.
    Pozdrawiam Asia op.

    OdpowiedzUsuń