Żal w powietrzu i rozpędzona karuzela

piątek, sierpnia 16, 2019


Znów się szkiełka w kalejdoskopie przesypały... 
Przed południem w Ferragosto M. z Brygadą opuściła Marradi i ruszyła w dalszą podróż. W tym samym czasie na marradyjskiej ziemi postawili stopy kolejni Goście. Po naszym florenckim spotkaniu postanowili poświęcić ostatni dzień swoich wakacji na zjedzenie dzika w Marradi. Czy to nie wspaniałe? Ja wiem, że już nudna jestem z powtarzaniem tego samego, ale mnie samą niezmiennie to zadziwia - jak ten tajemniczy pająk tka kolejne nici blogowej pajęczyny...

Pod mercato coperto, gdzie serwowano dzika ludzi było zatrzęsienie! Zatrzęsienie przez duże "Z", do tego stopnia, że personel nie nadążał z serwowaniem. Pierwsi smakosze ustawili się w kolejce już po 11.00 zanim jeszcze kuchnia była gotowa do wydawania dań. Nic tylko się cieszyć, że marradyjskie wydarzenia przyciągają tyle ludzi. Niedziela będzie ostatnim dniem sagry, więc jeśli ktoś jest w okolicy serdecznie zapraszamy.


Kiedy już M. sfotografowała się przed moim domem i przed barem, o którym sława zatacza coraz szersze kręgi, przed barem, który jeszcze trochę i zyska miano kultowego, tak jak i poprzednia brygada zapakowała się do samochodu i ruszyła w stronę Florencji. 

Minęło kilka godzin i przed Dom z Kamienia zajechał kolejny samochód na polskiej rejestracji. Państwo C. dotarli do Biforco. Recydywiści jak nic! Przy schłodzonym prosecco rozpoczęli swoje trzecie biforkowe wakacje.   


- Ile ty masz jeszcze Gości? - zapytał się Mikołaj marszcząc czoło.
- W sobotę ..., w niedzielę ..., we wtorek ... i potem chyba na chwilę stop.
Mikołaj pokręcił z uznaniem głową, zamyślił się, zadumał i wyraził szczery podziw dla mojego "ogarnięcia" wszystkiego. 


 A dziś piątek. Piątek - weekendu początek, choć szczerze mówiąc latem niewiele mi to zmienia. Karuzela kręci się dalej. Karuzela jeszcze przez tydzień na najszybszych obrotach, a potem powoli powili zacznie zwalniać. 
Milin znów zakwitł, ale zmienił się też zapach powietrza... Zupełnie jakby unosiła się już delikatna nutka końca wakacji. Robi mi się tak bardzo żal...

W POWIETRZU - NELL'ARIA (wym. nell'aria)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze

  1. No ten kieliszek - świetny .Co za pomysł ! Pomyśle jak można by takie cudo zrobić ! Marta

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie, że możesz w odległym kraju spotkać się z rodakami.
    Myśmy byli we Włoszech w zeszłym roku i pokochaliśmy ten kraj. Może jeszcze wrócimy - kto wie.
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń