Bolońskie oczarowanie lipcowych Gości

wtorek, lipca 09, 2019


Przy jednym z barowych stolików siedział siwy, wąsaty mężczyzna. Trudno było zgadnąć czy jest miejscowym czy też turystą, ani torby, ani aparatu na szyi, ani innych znaków szczególnych... Lubię obserwować ludzi, lubię dopisywać im historie, wyobrażać sobie o czym w danej chwili myślą. Pomyślałam, że starszy pan mógłby być na przykład pisarzem... Chcę myśleć, że był nim naprawdę.
Dopiliśmy naszą kawę na Santo Stefano i zaraz ruszyliśmy do bazyliki o tej samej nazwie znanej bardziej jako "Sette chiese". Siwy mężczyzna z nieodgadnionymi myślami pozostał przy swoim stoliku. 


Wybudowany na resztkach pogańskiej świątyni poświęconej bogini Izydzie kompleks siedmiu kościołów jest według mnie najbardziej niezwykłym miejscem Bolonii. Przeobrażał się wraz z mijaniem wieków począwszy od piątego stulecia. Legenda mówi, że papieżowi Celestynowi I objawił się we śnie święty Piotr i przykazał mu wyświęcić Petroniusza na biskupa Bolonii. 
Petronio porzucił swoje ułożone, wygodne życie i przyjął święcenia. Życie mnicha zdołał poznać wcześniej, bo też pod okiem mnichów pobierał nauki. Przez długi czas jako pustelnik medytował na egipskich pustyniach i wiele razy odwiedził Jerozolimę i Grób Pański. Do Bolonii wrócił ze zdobytymi w czasie podróży relikwiami, w tym najcenniejsza - część Krzyża Świętego, kupiona - jak twierdzą złośliwi - za "ciężkie" złoto od saraceńskich handlarzy i w swoim mieście postanowił dla wiernych odtworzyć wiernie Santo Sepolcro


Nie wiem czy słowo magia pasuje do takiego miejsca, ale trudno mi je inaczej opisać. Santo Stefano to miejsce niezwykłe. To miejsce, z którego nie ma się ochoty wychodzić. To miejsce, które porusza w duszy najdelikatniejsze struny... Wrócę tam wkrótce z chłopcami, bo wiem że i oni to poczują, ten zachwyt, zdumienie, oczarowanie. Wtedy napiszę trochę więcej. Dziś czas znów się skurczył i muszę biec dalej.


Zdaje się, że Goście byli zachwyceni. Prawdziwie oczarowani nie tylko Santo Stefano, ale i całym miastem. La Dotta, La Rossa, La Grassa - różnie Bolonię nazywają, tak czy inaczej nie ulega wątpliwości, że Bolonia zachwyca na wielu płaszczyznach. Oczy, dusza, podniebienie... 
Bolonia mami wszystkie zmysły. Żal mi tylko, że tak wiele jeszcze nie udało mi się Gościom pokazać, ale może będzie to tylko jeden argument więcej, by w nasze strony powrócić? Ceglastą Bolonię zdecydowanie łatwiej pokochać niż spektakularną, renesansową Florencję. Florencja wymaga cierpliwości i czasu. Bolonia już od progu bierze człowieka w ramiona! 


 ŚWIĘTY GRÓB to SANTO SEPOLCRO (wym. santo sepolcro)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

0 komentarze