Acquacheta - spektakularne zakończenie wielkanocnych wakacji

sobota, kwietnia 07, 2018


Przeskoczyłam Pasquettę z premedytacją. Pasquetta to w Italii drugi dzień świąt, tak jak w Polsce lany poniedziałek, choć z polewaniem oczywiście nie ma nic wspólnego, chyba że pod uwagę weźmiemy wino. Może do naszej Pasquetty wrócę, a może nie? Może zdjęcia zostaną jedynie w rodzinnych archiwach, bo co tu w sumie pokazywać? Mnie samą wyciągniętą jak leniwiec z książką i kieliszkiem wina? Pawia z wędką? Mikołaja na rowerze? Tomka przy stole? Mario przy grillu? Cudnie nam było tak jak nad morzem, a kto miał zaszczyt w ogrodzie Santa Barbara biesiadować, ten wie o jakim menu mowa i w jakich okolicznościach przyrody akcja się rozgrywa. A to wszystko jeszcze podlane wiosną kwitnącą migdałowcami w kwietniu słońcem rozpromienionym ... 
Do pełni szczęścia w czasie świątecznych wakacji brakowało mi jeszcze jednego. Gór, długiej wyprawy, kanapek w plecaku ... 


I oto ona! Moja wiosenna wyprawa nad Acquachetę
We wtorek spakowałam prowiant i zaraz wystartowaliśmy do San Benedetto in Alpe. Tam, tak jak zawsze zostawiliśmy samochód i dalej ruszyliśmy pieszo w kilkugodzinną, dobrze już znaną mi trasę. Natura dopiero budziła się do życia. Po zimie stulecia zieleń nadchodzi spóźniona, zwłaszcza tam w górach, gdzie klimat ostrzejszy.


Jednak już teraz ścieliły się jak okiem sięgnąć dywany prymulek, fiołków, przylaszczek i innych kwiatów, których nazw się nawet nie domyślam. Małe strumyki po kilkumiesięcznych opadach i śnieżycach wypełniły się wodą, a woda w takim otoczeniu nasyciła się pięknymi kolorami.  


Trasa nad Acquachetę to jeden wielki spektakl. Buki, głazy mchami pokryte, mostki, kamienny domek i stary młyn, kwiaty, groty, kaskady i wreszcie ona... 
Tak jak kilkaset lat temu poruszyła samego Dantego, tak teraz porusza i nas. Zwłaszcza wiosną, kiedy woda spada z hukiem i taką ją właśnie opisuje poeta w Boskiej Komedii.


“Come quel fiume c’ha proprio cammino
prima da Monte Veso inver levante,
dalla sinistra costa d’Apennino,
che si chiama Acquacheta suso, avante
che si divalli giù nel basso letto,
e a Forlì di quel nome è vacante,
rimbomba là sovra San Benedetto
dell’Alpe per cadere ad una scesa
ove dovria per mille essere recetto;
così, giù d’una ripa discoscesa,
trovammo risonar quell’acqua tinta,
sì che ‘n poc’ora avria l’orecchia offesa”.


Acquachecie towarzyszą mniejsze wodospady i właśnie przy jednym z nich urządziliśmy sobie piknik. Nic wielkiego - schiacciata, prosciutto i pecorino, ale w takich okolicznościach  przyrody to jak uczta bogów!


Mario - który już jakiś czas temu został mianowany "nadwornym dentystą" kolejny raz zabrał się do pracy, a Mikołaj językiem wypychał chwiejący się ząb. Raz dwa i było po zabiegu... 
Cieszymy się na widok pierwszych ząbków, zapisujemy w kronikach domowych, robimy zdjęcia, a potem nim się człowiek obejrzy mleczaki przechodzą do historii ... 
- Myślę, że nawet Dantemu nie przytrafiło się stracić ząb nad Acquachetą. To wielkie coś!
Mikołaj zapakował mleczaka do bezpiecznej kieszonki, a my zwinęliśmy piknik i ruszyliśmy w powrotną drogę.


Wodospad Acquacheta znajduje się prawie 700m n.p.m. Wysoki jest na około 70 m, a szerokości ma 35 m. To w 1302 roku wędrował tą drogą Dante, wygnany z Florencji kierował się do Forli. Stąpaliśmy po tych samych kamieniach, tak poeta jak i my, przywędrowaliśmy tu antyczną drogą - vecchia mulattiera. 


Mulattiera była to droga, którą wędrowały karawany, wędrowcy z objuczonymi mułami.  
Kamienie ułożone precyzyjnie jeden obok drugiego... Kto wie od ilu lat .. Kto wie ile nóg po nich przewędrowało... Kto tędy szedł i dokąd zmierzał...

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Przepraszam was bardzo, ale Mikołaj jeszcze z mleczakami??
    czeko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)) A nie powinien już gubić mleczaków? Serio pytam. W jakim wieku dzieciaki przestają gubić zęby? A swoją drogą Mikołaj na pewno w średnią się nie wpisuje, bo pierwszy ząbek pojawił się kiedy miał 11 miesięcy:)))

      Usuń
    2. :)) no wlasnie się dziwię, ze tak późno, bo sama (wiem, wiem, zaden wzornik ze mnie), jak miałam 5 lat. a pamietam to dokładnie, gdyż było to w trakcie naszego powrotu z wakacji nad morzem - maluchem w 5 osob (w tym dwoje dzieci), z bagaznikiem na dachu i przyczepa z tyłu. A ja na kolejnych stacjach benzynowych gubiłam własnie mleczaki :) Natomiast zupełnie nie pamietam kiedy gubiło je moje dziecko :)
      Mam nadzieję, ze nie uraziłam!
      czeko

      Usuń
    3. No pewnie, że nie:))) On teraz stracił trójki, a to chyba jedne z ostatnich jakie wyrastają. Nie mówiłam oczywiście o jedynkach:) Te już wróżka zębuszka w swoim czasie zabrała:)

      Usuń
  2. Wszysko nas interesuje i czekamy na każde zdjęcie . I Pani z książką i z kileiszkiem wina / zaraz biegnę po swój / i chlopcy i rodzinne zdjęcia i ulubiony przez nas Mario i Jego dom i pyszności które przyrządza ..cudowne krajobrazy i wszystko .. Podglądamy i staramy się kopiować jedzonko ... Pani Kasiu , prosimy o duuużo zdjęć !Marta

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak wy żeście się dostali pod sam wodospad?! Mi nie udało się wykombinować i zły jestem wrrr :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest zejście!!! Musisz tam wrócić z nami:)))

      Usuń
  4. Muszę. Chętnie! To niesamowita trasa. Dech zapiera od samego myślenia o niej!

    OdpowiedzUsuń