W poszukiwaniu straconego Mikrokosmosu

środa, października 25, 2017



To będzie post o tym czego nie znaleźliśmy i o tym czego nie sfotografowaliśmy. Jednym słowem można by powiedzieć, że to będzie post o niczym… Ale w Toskanii nic nie jest nigdy prawdziwym niczym. W Toskanii nawet nic to już zawsze coś, czasem wielkie coś! Szukaliśmy pewnego miejsca, o którym opowiem... kiedy już je znajdziemy, a mam nadzieję nastąpi to niebawem. Wczoraj sprzysięgły się chyba wszystkie moce, byśmy opuszczonego w dziczy Apeninów Mikrokosmosu nie odnaleźli.



Paradoksalnie wyruszyliśmy dobrą drogą, wprawdzie wcześniej niż było przewidziane - droga zamknięta po zniszczeniach, jakiego dokonało osuwisko - musieliśmy porzucić samochód i kontynuować na piechotę, ale tak czy inaczej trop był dobry, a ja na myśl o marszu w porannych promieniach słońca zacierałam ręce. Nad Mugello rozciągała się delikatna jak welon mgiełka...


Zupełnie przypadkiem odkryliśmy drogę, o istnieniu której nie miałam pojęcia. Panoramiczna trasa, ciągnie się zboczem Apeninów, wije wśród castagneti i gajów oliwnych. To absolutny fenomen. Obok siebie te dwa gatunki najpiękniejszych na świecie drzew i jeszcze tu i tam cyprysy i śródziemnomorskie dęby - leccio, wiecznie zielone … Zniewalająca Toskania...



Szliśmy i szliśmy … aż oczom naszym ukazała się tabliczka VICCHIO. Znaleźliśmy się w innej gminie i Mario zaraz zaczął negować, że to absolutnie nie tu, że to ma być "o tam, tam!" "Co ma do tego Vicchio?" - pytał retorycznie i wróżył: "zaraz w samym Vicchio na placu wylądujemy". 
Pocieszałam, że w Vicchio na placu mają najlepsze jogurtowe, jak twierdzi znany mi ekspert, więc nie ma tego złego, a przy okazji może do domu Giotto wpadniemy...


Żarty żartami, ale zaraz przedyskutowaliśmy temat i zdecydowaliśmy się wrócić do samochodu. Stwierdziliśmy, że lepiej podjechać do naszego celu od innej strony. Kiedy jednak byliśmy w połowie powrotnej drogi zerknęłam na mapę google i okazało się, że cel był już blisko, że to miało być właśnie Vicchio, że brakowało może dwóch czy trzech kilometrów i Mikrokosmos byłby mój! Zła byłam sama na siebie, że wcześniej na mapę nie spojrzałam. Trudno, za daleko już było wracać. 


Zjechaliśmy do Borgo, przedostaliśmy się w kierunku Vicchio, potem znów skręciliśmy z głównej drogi, plątaliśmy się przez kilka kilometrów podrzędnymi serpentynami wśród malowniczych kamiennych poderi, aż w końcu tuż przed metą wyłoniła się przed nami tabliczka - droga zamknięta - od 23 października wymieniany jest asfalt i radź sobie człowieku sam!


Klucząc dalej w poszukiwaniu nowej trasy, trafiliśmy w końcu... do domu Giotto! Widać tak było nam tego dnia pisane - zupełnie jakby ktoś uparł się i kłody pod nogi rzucał. 
Kierując się już w stronę Marradi wypatrzyłam w oddali kapliczkę i aż zaniemówiłam z wrażenia… Okazało się, że nie tylko Orcia ma widoki jak z pocztówek. Na pewno wszyscy znają choćby ze zdjęć kapliczkę - Madonna di Vitaleta. Ja natomiast odkryłam wczoraj, że i Mugello ma równie widowiskowe miejsce. Nie, nie zrobiłam zdjęcia! Nie tym razem…  Objechaliśmy teren dookoła, by znaleźć drogę do maleńkiej majaczącej w oddali kapliczki ukrytej w cieniu cyprysów, ale widać i to nie było nam tego dnia pisane.  
Mamy plan na następną wyprawę. Mikrokosmos i kapliczka. Będą zdjęcia, będzie ciekawa opowieść. 
Ktoś mógłby powiedzieć, że wtorkowa wyprawa spełzła na niczym, bo nie udało nam się znaleźć żadnej z dróg. Ja jednak - jak pisałam wcześniej - uważam, że w Toskanii nawet nic jest czymś. Choćby ta droga:   


Nie prowadziła do Mikrokosmosu, ani do kapliczki, ale była jedną z najpiękniejszych wtorkowych impresji. Polna droga prowadząca na szczyt idealnego pagórka. Na szczycie tym samotne drzewo, wiecznie zielone - leccio. Mugello nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. 


 COŚ to po włosku QUALCOSA (wym. kualkoza)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. Ale ważne jest aby były jogurtowe z arancia :) Zdjęcie 13 od góry (bądź 10 od dołu jak kto woli mega)
    "znany ekspert"

    OdpowiedzUsuń
  2. Piekne zdjęcia , piekny tekst... Pani Kasiu ,KSIĄŻKA !!


    OdpowiedzUsuń