Indywidualnie, po swojemu

niedziela, września 03, 2017


Wrzesień nabiera rozpędu… Marradi oficjalnie pożegnało się z latem. Niestety nie zadziałał wczoraj dobrze przekaz informacji w miasteczku i po krótkim spacerze zawiedzeni, że w tym roku fajerwerków na moście nie będzie, wróciliśmy do domu. Jakież było nasze zdziwienie, kiedy godzinę później usłyszeliśmy huki dolatujące aż do Biforco. Nad Marradi unosiła się migająca łuna, a z okien w pokoju na górze widać było nawet te nieco wyżej wystrzelone kolorowe pióropusze. Szkoda … 


Tak czy inaczej my lato pożegnaliśmy na swój sposób. 31 sierpnia wieczór był gorący, tak gorący jak wtedy, kiedy tkwiliśmy w uścisku Lucyfera czy Hanibala. Było już ciemno, a termometr przed domem pokazywał wciąż 28 stopni. Zdawałam sobie sprawę, że to pewnie ostatni albo przedostatni aż tak ciepły wieczór, bo nawet gdyby jeszcze gorąc miał powrócić, nie będzie miał już na tyle siły, by rozgrzać też noce...


Komu lody temu lody, komu spritz temu spritz i noga za nogą w zapadającym mroku, wśród grających świerszczami łąk, pod gwiazdami, szliśmy w stronę Campigno. 
Włosi mówią "prendiamo quello che viene", co przetłumaczone dosłownie znaczy "bierzemy to, co przychodzi". Przygarniemy i październik i listopad i mam nadzieję, że nim się obejrzymy znów zakwitną akacje... 


Myślę, że wszyscy pamiętają nasze filmiki na okoliczność mojej dziesiątej rocznicy przybycia do Marradi. Część pierwsza dedykowana była miasteczku, część druga jego okolicom. Ponieważ obydwa przyjęte były bardzo entuzjastycznie zarówno wśród Was jak i w samym Marradi, dlatego też postanowiliśmy iść za ciosem i zrealizować kolejny pomysł. Szczegółów jeszcze nie zdradzę, a na efekt naszej pracy trzeba będzie trochę poczekać, ale mam nadzieję, że i tym razem uda nam się sukces powtórzyć. 


Zaplątaliśmy się w gaje kasztanowe, wśród zeschniętych paproci i polnych kwiatów. A potem zajrzeliśmy do winnicy i podjadaliśmy słodkie winogrona. Jeszcze w białej sukience, jeszcze wśród bzyczących pszczół, ale wiadomo, że ich czas niestety jest już policzony …
Historia znów zatacza koło, życie poddaje się rytmowi natury. Były glicine, potem lipy i ginestre, teraz czas na kasztany i cyklameny, a zaraz nadejdzie pora chłodu poranka i ciepła kominka ...


- Taki dom by ci pasował prawda? Nawet jeśli biedny…
- Zawsze bardzo mi się podobał właśnie dlatego, że jest taki jaki jest. I ziemi przy nim tyle i winnica i widok stąd taki, że każdej porannej kawie na pewno towarzyszyłoby tu wzruszenie … 
Słońce przedziera się przez zmęczone latem liście winorośli, a na owocach "giuggioli" maluje pierwsze brązowe łaty. Ciepły wiatr pędzi jak wariat, zupełnie jak ten czas, co to tak szybko uwinął się z latem...


PRZEDOSTATNI to po włosku PENULTIMO (wym. penultimo)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

1 komentarze

  1. Narradi ma chyba trochę ponad 3 tys mieszkańców, a tyle się dzieje. W innych włoskich miasteczkach jest tak samo? Tylu imprez, zabaw nie ma chyba w 100 polskich miastach razem wziętych.

    OdpowiedzUsuń