Fotografia, lenistwo i zamykanie lipca w słoikach

poniedziałek, lipca 24, 2017

2007 i 2017

- To te same ubrania, które miałaś wtedy? - Pyta Tomek, kiedy idziemy na wieczorne lody do Marradi.
- Niestety te same... 
- Dlaczego niestety? Ja tam widzę same pozytywy!
- Na przykład?
- Po pierwsze: wciąż się w nie mieścisz!
- To niewątpliwie jest miła satysfakcja.
- Po drugie nie wydajesz na głupoty.
- No raczej!
- A po trzecie: to tak miło mieć jeszcze ubrania z dawnych czasów. Ja lubię moje portki do spania ze słonikiem…
- Jak ty mi potrafisz wszystko pięknie wytłumaczyć. 

Ustawiamy się z Mikołajem do wspólnego zdjęcia. W tym roku to wyjątkowy czas. Minęło przecież dokładnie dziesięć lat. Przez dziesięć lat bobas stał się młodym, prawie dorosłym człowiekiem. Bar za plecami zmienił właściciela. Zmienił się burmistrz w ratuszu. Ja też się zmieniłam …
Jeszcze mnie Mikołaj nie przerósł, to pewnie kwestia kilku miesięcy. Coraz częściej dopadają mnie myśli, że niektóre rzeczy umykają bezpowrotnie...
2015 i 2016
 

- Ależ nam cudnie prawda?
- Prawda. Idziesz się pokąpać?
- Woda zimna! Jak nie zaczyna bulgotać, to wiesz, że nie wejdę.

Poświęciliśmy niedzielę na błogie lenistwo nad basenem. Tak nam było wspaniale … W domu dużo do zrobienia, ale stwierdziłam, że jeśli sama nie urwę odrobiny czasu dla siebie, to nikt tego za mnie nie zrobi. Trzeba tylko w takiej sytuacji koniecznie wyjść z domu, żeby człowieka wyrzuty sumienia nie zjadły… 


Mario zebrał całe wiadro pomidorów z ogródka. Nie do przejedzenia! Znów zabulgotał w garnku pomidorowy przecier, znów tak pięknie, swojsko zapachniało w kuchni… Kolejna miła satysfakcja - móc patrzeć jak się spiżarka w Kamiennym Domu wypełnia. Tradycyjnie, tak jak każdego roku, upycham lato w słoiki. Z miłością, ale też z żalem, bo oto lipiec dobiega końca … Lato moje, żeby tak mogło trwać cały rok…


Przez dwa lata z rzędu marradyjskie lato minęło bez turnieju Graticola d'Oro. W tym roku nareszcie tradycja powraca do letniego kalendarium. Próby przed konkurencjami już trwają, a miasto się stroi…
Dobrego tygodnia!

UBRANIA to po włosku VESTITI (wym. westiti)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

4 komentarze

  1. Kasiu, czy Ty wydałaś może już jakąś książkę? Bo bardzo chętnie bym czytała :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ Ty jesteś laska!!!!!! Zdjęcia, świetna pamiątka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tomek oczywiście zmienił się nie do poznania:) ale Pani wygląda dokładnie tak samo, mam na myśli zewnętrze, wnętrze być może jest jeszcze piękniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wedlug mnie Kasia wyglada lepiej, wlosy jej sie zagescily i przedluzyly w tej Italii... :-)
    Kasia praska PS. Ja tez czekam na ksiazke.

    OdpowiedzUsuń