Sople, fiołki i hulaszczy wiatr

piątek, stycznia 13, 2017


Czwartkowe popołudnie spędziliśmy w jednym z moich ulubionych "lokali". Vin brule' i pieczone kasztany to dwie rzeczy, dzięki którym na chwilę zapominam, jak bardzo zimy nie lubię… 

 

Takie momenty wprowadzają w dobry nastrój. Można znów porozmawiać o kuchni, o górach, o truflach. Usłyszeć garść nowych historyjek, pośmiać się, rozgrzać słodkim napitkiem pachnącym skórką pomarańczową i łupać kasztanki aż palce zrobią się całkiem czarne. 


- Czyli jeśli chcieliśmy zrobić zimowe zdjęcia, lepiej jednak było jechać na Sambucę. - komentowaliśmy naszą zdjęciową wyprawę z poprzedniego dnia - Tramazzo, wcale się w nasze założenia nie wpisało. Giancarlo ma rację, tam jest wyżej więc na pewno wszystko skute było lodem i bielą.
- To jutro jak tylko uporasz się z lekcjami pojedziemy. A teraz zatrzymajmy się. Zrób choć zdjęcia tych sopli.
- Już się topią. To dobry znak. Przy domu Giancarlo widziałam dwa fiołki! Ale co z tego? Od niedzieli ma zacząć padać śnieg nawet u nas i co gorsza ma tak padać przez trzy dni. 
- Przez trzy dni napada go ze trzy metry….


Umówiliśmy się zatem, że w piątek znajdę chwilę czasu, żeby ruszyć na naszą najwyższą przełęcz. Sambuca to zawsze gwarancja dobrych zdjęć…
Tymczasem w nocy obudził mnie huk. Wiatr z ogromną siłą uderzył w okiennice. Zerwałam się na równe nogi, mocno przestraszona i dopiero kolejny łomot uświadomił mi, co to było. Nikt nie zapowiadał takiej wichury! 
Po jakimś czasie z nieba lunęło. Lunęło porządnie, tak jak leje zwykle w marcu czy październiku. Kiedy o świcie wychyliłam nos zza zasłonki i spojrzałam przed dom, przywitał mnie niemały chaos. Choinka przewrócona, łopata z ziemi wyrwana i rzucona obok, poprzesuwane skrzynki, do których ładujemy drwa na opał … Jeden wielki powichrowy rozgardiasz. Dalej leje i chyba ani myśli przestać, ale za to termometr rozmazany w deszczu pięknie się przywitał, choć z niedowierzaniem zerkałam na niego trzy razy: 10 stopni! Buongiorno! 
Teraz się okaże czy zapowiedź trzydniowej śnieżycy spełni się co do joty, dziś zdaje się to zupełnie niemożliwe…
SOPLE to po włosku CANDELOTTI (wym. kandelotti)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

2 komentarze