Listopad w czerwieni

wtorek, listopada 08, 2016



Mury Borgo Fregnano przykryte czerwonym bluszczem odkryliśmy rok temu. Właśnie w listopadzie jest tam najpiękniej. Zwłaszcza przed wieczorem, kiedy śpiącemu słońcu głowa już opada ze zmęczenia, a jego ostatnie promienie przeciekają pomiędzy płonącymi listkami "edery". Skończyliśmy spacer po Brisighelli, a ja chciałam zaproponować cokolwiek, by tylko wydłużyć drogę do domu. Nie miałam wielkiego pola do popisu, bo od strony Mugello znów zaczęły nadciągać ołowiane chmury i następna fala deszczu była tylko kwestią minut. 



Dotarliśmy do Fregnano w ostatniej chwili. Zdążyliśmy jeszcze nacieszyć oczy winnicami pstrokato zestrojonymi, czerwienią liści, a chłopcy jak to chłopcy, rzuceni w taką scenerię zainscenizowali krótką scenkę batalistyczną. 
- Mamusiu zobacz co znalazłem! - Mikołaj triumfalnie dzierżył zdobycz.
- Skąd ty masz tę włócznię?!
- Zobacz jest prawdziwa! Pewnie ze średniowiecza!
- Czuję się niepewnie, kiedy biegasz z nią nad moją głową.
- Spokojnie



Od strony Toskanii niebo spochmurniało nie na żarty, zerwał się zimny wiatr, który powoli, powoli zaciągał burą zasłonę na słońce. Tylko Romania wciąż miała swój lazur nieba, a krystalicznie czyste powietrze sprawiało, że widać było nawet platformy na Adriatyku. Ostatnie promienie odbijały się nie tylko od portu Ravenny, ale też dalej i dalej na południe - Milano Marittima? Cervia? Rimini? To już chyba niemożliwe…

Opatuliłam się kurtką najszczelniej jak mogłam, nagle zrobiło się nieprzyjemnie, ciepło Brisighelli, którym cieszyliśmy się pół godziny wcześniej, przepadło bez wieści. Ruszyliśmy do domu w pierwszych kroplach deszczu...


 

Romagna i Toskania powoli zapadają w sen. Zebrano już kiwi i oliwki, a na drzewach dyndają ostatnie kaki. Puste, pożółkłe winnice wyglądają z daleka jak pola rzepaku. Inne wymalowane w kilka odcieni, są jak obrazy abstrakcyjne, albo jak paleta, na której zapanował kolorystyczny, artystyczny nieład. Nie da się zaprzeczyć jest tu pięknie o każdej porze roku … nawet w chwili, kiedy jesień nazywa się listopad. 


W CZERWIENI to znaczy IN ROSSO (wym. in rosso)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

7 komentarze

  1. Tak, ta czerwień bluszczu jest cudowna! Dla mnie nie ma nic piękniejszego niz wroclawskie muzeum w jesiennej czerwieni, zachwyca mnie od dziecinstwa, a teraz, dzięki internetowi zachwyca się cały świat :-)http://www.claudia.pl/galeria/zdjecie-muzeum-narodowego-we-wroclawiu-jesienia-zachwycilo-swiat/muzeum-narodowe-we-wroclawiu
    Ada

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak pięknie macie, jak bajkowo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne jesienne klimaty i sceneria bajkowa.
    Ja tylko w kwestii formalnej - malutkiej:) ta czerwień liści to z tzw. dzikiego wina czyli winobluszczu trójklapowego ,a nie z bluszczu Hedera helix . Wybaczcie zboczenie zawodowe :) Taka "ogrodnicza" ortografia. Pozdrawiam ciepło A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo!! Bardzo dziękuję:) Specjaliści w Kamiennym Domu są zawsze potrzebni:) Upomnienie powinien dostać Kamil, że nie zwrócił na to uwagi:) Ja oczywiście przyznaję jestem laikiem - dla mnie to co się pnie to bluszcz:)) Pozdrawiam serdecznie!!

      Usuń
  4. Pani Kasiu dziekuje bardzo za zdjecie kaki.Takie niepozorne drzewo a takie pyszne owoce . Serdecznosci Basia

    OdpowiedzUsuń