Zaskoczenie i lekcje historii

sobota, lutego 27, 2016



- Mamusiu prof od włoskiego obiecał mi pożyczyć pewną książkę, jeśli będę się z nią obchodził ostrożnie. 
- To miło, a czemu właśnie tobie?
- Bo ja się wszystkim bardzo interesuję i jestem ciekawski. Ja i Filippo.
- Co prawda, to prawda! 
- Mamusiu czy wyprawy krzyżowe i Krzyżacy spod Grunwaldu to to samo?

Niektórzy pytają mnie czasem czy dzieci chodzą dodatkowo do polskiej szkoły. 
Odpowiedź jest krótka - nie, nie chodzą, z wielu powodów, ale opowiadać o nich publicznie nie będę. Tak czy inaczej nie znaczy to jednak, że są w tej kwestii zaniedbani. 
Po pierwsze wciąż aktualna jest zasada odnośnie czytania - książka włoska, książka polska i tak dalej na przemian. Co do historii natomiast - uświadamiani są na bieżąco w odniesieniu do tematów przerabianych w szkole. Poza tym w tej kwestii nieprawdopodobne szczęście miał Tomek. Oto wspomniana książka jaką następnego dnia pożyczył mu nauczyciel języka włoskiego:



Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia. To już zupełna abstrakcja. 
- No popatrz, popatrz! Twój prof lubi Polskę jeszcze bardziej niż przypuszczałam. Jak miło. I aż nieprawdopodobne, by takie rzeczy działy się w zwykłej szkółce na toskańskiej prowincji. Ja tutaj mam szczęście do ludzi, ale przyznam, że ty też. Słuchaj może damy twojemu nauczycielowi ten album o Polsce? On jest wprawdzie po angielsku, ale powinien mu się spodobać. 
- Nauczyciele tu nie przyjmują prezentów. 
- Ale to taki prezent - nie prezent.  

Tomek wertował wte i wewte kartki książki i zasypywał mnie pytaniami. I w takich momentach niestety znów wychodzi na wierzch problem mojej ignorancji historycznej, ale staram się jak mogę i sama przy tym dokształcam. I tak sobie myślę jak wielkie znaczenie ma w edukacji odpowiedni nauczyciel i przystępny, interesujący sposób przedstawiania nudnych faktów historycznych. Ja już po szkole podstawowej tę materię znienawidziłam na całe życie i cud, że w ogóle pamiętam w którym roku ten nieszczęsny Grunwald był. I tu zazdroszczę Tomkowi, który jest tak żądny wiedzy, którego lekcja w szkole tylko prowokuje do dalszego zgłębiania tematu! I to nie chodzi o to, że on akurat lubi historię. Nie, nie, tak jest z każdym innym przedmiotem.



Przy obiedzie.
- Mamusiu, a ty wiesz, że Gianni był kiedyś bogaty?
- Żartujesz? Kto ci to powiedział? - gdybyście widzieli Gianniego, zrozumielibyście moje niedowierzanie. 
- Wszyscy to wiedzą. Na pewno miał więcej pieniędzy od nas. 
- Kochanie, ktoś kto ma więcej pieniędzy od nas, nie jest jeszcze bogaczem. 
Śmiejemy się obydwoje.
- No dobrze, ale mieszkał w Rzymie i był poliziotto.
- A to ciekawe!
 Gianni to miejscowe indywiduum. Szczerze mówiąc akurat to słowo nie do końca wydaje mi się adekwatne, ale chcę być politycznie poprawna. Każde miasteczko ma swojego cudaka, jednego albo więcej. A jak mówią sami miejscowi - Marradi bardziej niż inne, pewne typy przyciąga jak magnes. 

CROCIATA to po włosku WYPRAWA KRZYŻOWA (wym. krociata)


Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

10 komentarze

  1. Nie czepiam sie, ale powinno być : spod Grunwaldu.
    Tak postanowił Komitet Ortograficzny w 1936. Ehhh.... I znów historia. Pozdrowienia Tomek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś się stało z komentarzami i połowa się nie ukazała w tym mój własny. A zatem jeszcze raz napiszę: tak było na początku a potem sama się "poprawiłam" na błąd. Bywa. Nie myli się tylko ten co nic nie robi. A już ja na pewno do nieomylnych nie należę, w tym i w kwestii ortografii. Zastanawia mnie jednak inna rzecz. Dlaczego u mnie na blogu uwagi o błędach zazwyczaj podlane są zjadliwością? Tylko nielicznie potrafią napisać - piszę się tak i tak, popraw błąd i basta. W jakim celu analizować i pisać o komitetach??? Po co komu te daty???? Żeby udowodnić swoją wyższość i pokazać, że się takie rzeczy wie? Wielokrotnie już pojawiały się podobne uwagi, tak jak i to, że źle słowa źle wymawiam bo mam castagnole w buzi, i wiele innych, wychodzących często poza kwestie ortografii. Mam wrażenie, że pewna grupa tylko czeka na moją "wpadkę" by móc ją soczyście wytknąć. Smutno, zwyczajnie smutno, choć pewnie zaraz ktoś dopisze, że to było żartem a ja nie mam do siebie dystansu.

      Usuń
  2. Czy Gianni byl naprawde policjantem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki jest stosunek nauczycieli do uczniow w Marradi? Zdarza sie ze nauczyciele krzycza tak jak w Polsce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak w innych miastach i pewnie każda szkoła jest inna, ale Marradi ma fantastycznych nauczycieli. Krzyknąć na pewno się zdarza, ale nauczyciel też człowiek, a jak wiemy to bardzo niewdzięczna praca. Tak czy inaczej dzieci lubią bardzo swoich nauczycieli.

      Usuń
  4. Szczerze w to watpie:) urban legend opowiadana przez dzieci:) taku z niego policjant jak i ze mnie chinska cesarzowa:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaki jest stosunek nauczycieli do dzieci w Marradi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Kasiu:)
    Rozumiem, to, ze nie posylasz dzieci do polskiej szkoly. Mialam podobny dylemat, zmiana kraju, zmiana jezyka, nie chcialam obciazac dziecka dodatkowymi zajeciami, a bylo to wiele lat temu.
    W domu rozmawiamy po polsku, syn czytal polskie ksiazki, zna historie i pomimo tego, ze nie obcuje na co dzien z jezykiem polskim, swietnie sie nim porozumiewa.

    Z wielka przyjemnoscia podczytuje Twoj blog, a Toskania widziana Twomi oczami zachwyca. Moze kiedys uda mi sie ja zobaczyc, ktoz to wie:)

    Pozdrawiam z Chicago:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie mamy podobne podejście.
    Bardzo dziękuję za miłe słowa:) Pozdrawiam z deszczowej Toskanii.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam:) No i teraz, to mi się dopiero "gęba" usmiechnęła. Warto byc wiernym pewnym upodobaniom - w tym przypadku czytaniu Pani bloga. Czekałam, czekałam i się .... doczekałam! Taka niespodzianka! Taka książka! I to gdzie... w dalekim Marradi... nie do wiary. Pytanie, czy ten nauczyciel zna treść tej książki? To by była dopiero mega bomba :-D Kocham historię, a zwłaszcza okres średniowiecza i krucjat... Historie krzyżackie mam wyryte w sercu... Ale... nie o mnie tu... Skoro dziecko się tak żywo zainteresowało "krzyżakami", to może byłaby pora na wycieczkę "szlakiem zamków krzyżackich" w Polsce? GORĄCO POLECAM:)

    OdpowiedzUsuń