W lesie...

sobota, grudnia 19, 2015


Jestem w lesie! Niestety nie na spacerze delektując się miękkim mchem pod stopami i zapachem sosen, ale w tym przysłowiowym ... Na ostatniej przedświątecznej prostej jestem do tyłu dosłownie ze wszystkim i chyba zaczynam wpadać w panikę! Boję się, że zawalę, że nie sprostam, martwię się tym, że wszystko na mojej głowie, a jednocześnie chciałabym, by było jak najpiękniej. Te ostatnie dni wypełni nam koncert na placu, żywa szopka i szkolna kolacja. A ja w tym wszystkim muszę jakoś znaleźć czas, rozciągnąć godziny, spisać co jest do zrobienia, skonsultować z dziećmi i opracować świąteczne menu. 

I teraz szukam inspiracji na rybę... Przekopuję internet w poszukiwaniu ciekawych przepisów na danie, które zastąpi nam wigilijnego karpia. Może Wy macie jakiś pomysł? I co dalej, co na świąteczny obiad? Perliczka? Schab? Czy cappone, żeby tradycji toskańskiej stało się zadość? Sama nie wiem, ale czas najwyższy coś postanowić! Zostawiam Wam na dzień dobry scenkę rodzajową, a sama szukam dalej. 



 Z serii przedświąteczne - podsłuchane:
Supermarket. Kolejka do kasy. Starszy pan pakuje zakupy, żona płaci. 
- Może chcecie panettone w promocji za 90 centów? - pyta kasjerka. 
Starsza pani rzuca okiem na baby ustawione niemal pod sufit, a potem na męża.
- Daj spokój - odpowiada kasjerce - nie kupię mu następnej!
- Następnej? 
- Ma już trzy! Schował je w garażu!
Starszy pan się rumieni i spogląda na żonę, jak mały chłopiec przyłapany na psotach. Za chwilę wszyscy się śmieją i żartom nie ma końca. Nie można się nie śmiać, nie można się nie zachwycić. 
Ot! Przedświąteczna codzienność! 
Nawet jeśli jestem w lesie, nawet jeśli głowa ciężka, to jednak wyczulenie na prosty teatr życia nie gaśnie we mnie nawet na chwilę... 
Dobrego weekendu!    


RYBA to po włosku PESCE (wym. pesze)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

7 komentarze

  1. Dodam tylko że też mam las w przygotowaniach ale jakoś po raz pierwszy się tym nie przejmuję. Dzięki temu wieczór fimowy rodzinny w trakcie i śmiechu mnóstwo bo komedia. Pozdrawiam A o.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa:) Ja też mialam bigos gotować a skończyło się wieczorem filmowym:)

      Usuń
  2. Kasiu, u nas obowiązkowo na wigilijnym stole staje łosoś w sosie pomarańczowym, roladki z pstrąga z farszem z kaszy gryczanej, cebulki i grzybów w sosie grzybowym i sola z warzywami pod beszamelem. Może Cię to jakoś zainspuruje :-) Pozdrawiam bardzo serdecznie, Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ciekawe:) A podzielisz się przepisam na lososia i solę? Pstrąg brzmi pięknie ale u nas nie kupię a na łowienie nie sezon:)

      Usuń
  3. Ja wczoraj jadłam u moich teściów orate-doradę. Przepis jest bardziej niz prosty. Wyczyszczona rybe nacieramy oliwa i do każdej wkładamy 4 liście laurowe. Piec 20 minut w dobrze nagrzanym piekarniku. Jak dla mnie pycha, no i ma duzo ości tak jak karp:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzwonka łososia bez skóry przyprawić i skropić sokiem z pomarańczy. Upiec. Podawać z sosem z majonezu, śmietanki i soku pomaranczowego (sos na zimno - z dodatkiem natki pietruszki jest bardzo "odświeżający". Proporcje "na oko ", ale sos nie może być mdły, soku z pomarańczy powinno być sporo, a i Majonez /może być musztarda / powinien być wyczuwalny ). To stary przepis Nigelli :-) A solę dzielę na kawałki, przyprawiam solą i białym pieprzem, ukladam w dużych muszlachpo przegrzebkach razem z kawałkami warzyw (np. lekko tylko podgotowanym brokułem, marchewką lub koprem włoskim), zalewam każdą muszle beszamelem i pieke w piekarniku ( bardzo efektowne danie). Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam podobne dylematy-i w kwestii "lasu" i tego, co podać. W moim rodzinnym domu w pierwszy dzień świąt "wyjadaliśmy" pozostałości z wigilii, a dzięki temu mieliśmy czas na wizyty w kościołach(chodziliśmy od jednego do drugiego obejrzeć żłóbki) i na cmentarzach. Uroczysty obiad i biesiadowanie były zawsze w drugi dzień świąt. W tym roku przymierzam się (bo jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tym ptakiem) do perliczki według przepisu http://niebonatalerzu.blogspot.com/2014/04/najlepsza-pieczona-perliczka.html
    Buon Natale a tutti :)

    OdpowiedzUsuń