Legenda na czterech kółkach

sobota, września 05, 2015


Codziennie w roku szkolnym przemierzam na piechotę do 8 km, mam na myśli tylko codzienne obowiązki, nie wliczam w to spacerów i przyjemności. Marradi Biforco Marradi Biforco - w te i wewte, z góry na dół. I tylko co jakiś czas ktoś zapyta - czemu nie kupisz sobie samochodu??? Czemu, czemu? Odpowiedź jest dość banalna i oczywista, więc tu jej cytować nie będę. Jednak ponieważ staram się być w życiu optymistą i wierzyć w swoje możliwości, wierzyć w to, co nawet pozornie zdaje się niemożliwe, dlatego wizualizuję i wyobrażam sobie moje własne cztery kółka. I mam nadzieję, że to marzenie zmaterializuje się w końcu w formie takiej jak na zdjęciu, w białej wersji jeśli możliwe. 

Nie marzę o luksusach, to już nie dla mnie, ten etap mam za sobą. Poza tym nauczylam się od marradyjczyków też jeszcze jednej rzeczy, coś co zaskoczyło mnie już dawno temu. Stare fiaty panda, dominują w tutejszym ulicznym krajobrazie, choć wiele osób spokojnie mogłoby pozwolić sobie na coś bardziej ... hmm po prostu na coś bardziej! Jednak nawet zamożne osoby nie demonstrują tu swojego majątku luksusowymi samochodami (samochody mają spełniać swoją rolę), ani firmowymi ciuchami, ani wymyślnymi gadżetami. Tutaj, ci co mają pieniądze żyją tak jak inni, a jeśli chcą to wydają je na coś, co sprawi im przyjemność, na przykład na dobrą kolację. Nie kupują nic na pokaz. Na wakacje zdecydowana większość jeździ do Włoch, a ubrania często kupują na straganach.
Nastomiast jeśli już nawet ktoś na coś ekstra sobie pozwoli, nikt na niego wilkiem zawistnym nie patrzy. Warto brać z tego przykład. 

A wracając do niepozornej pandy - mam nadzieję, że się w końcu doczekam. Tutaj to już legenda i wbrew pozorom kosztuje całkiem sporo, bo to samochód niezniszczalny. Niektóre z egzemplarzy jeżdzących po Marradi są moimi rówieśnikami! To auto idealne na górskie tereny, wszędzie wjedzie, wszędzie się wciśnie, naładować można do niego jak do ciężarówki, a jeśli już nawet coś się zepsuje, to do naprawy wystarczy młotek i śrubokręt.

ŚRUBOKRĘT to po włosku CACCIAVITE  (wym. kaćciawite)

Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

8 komentarze

  1. Kawa na stoliku, kontynuacja Millennium na kolanach, ale myśle sobie, zajrze do kamiennego domu. Jak zwykle sie nie zawiodłem. Swojego czasu byłem zakochany w Multipli. ;):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu! Kiedy weszliśmy na Gamogna i dotarliśmy do klasztoru po mszy obeszliśmy wszystko i najbardziej urokliwe zdjęcie jakie mamy to stojący z tyłu stary fiat panda 4x4 wietrzący się z otwartymi drzwiami i wyobraziłam sobie siostry pędzące nim po serpentynach lub księdza wiozącego prowiant. Gdybyśmy mieszkali np; w Marradi czy też na Lozzole lub po prostu w Italii to tylko zwinna stara panda. Pozdrawiam A op. P.S. Czyżby refleksja z pobytu ... Nie kończę celowo myślę że wiesz co chcę powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, trochę tak! I jeszcze sporo innych obserwacji..
      Ściskam Was mocno!

      Usuń
  3. Ale chyba jeszcze dwie rzeczy przemawiają za faktem posiadania takiego samochodu. Specyfika Italii - małych czy większych miast jest taka, że nie można jeździć luksusem. Tam wszyscy parkują zderzak w zderzak. Zarysują tu i tam. Mam wrażenie, że tym się nikt nie przejmuje. Poza tym posiadanie większego samochodu jest mało luksusowe. Bo przecież każdy centymetr mniej w długości samochodu jest na miarę złota. Każde wolne miejsce by zaparkować auto jest na miarę złota...

    OdpowiedzUsuń
  4. U Niemców samochód wyznacza status materialny. Oszczędzają na wszystkim, ale nie na samochodach... tak już widocznie mają. W obecnych czasach nie wyobrażam sobie życia bez samochodu, oczywiście z umiarem. Kiedyś widziałem nawet sąsiada, który podjeżdżał do kosza na śmieci, jakieś 150-200 metrów samochodem... to już nie jest wygodnictwo a choroba. Piesze spacerki czy rowerowe eskapady zawsze są mile widziane, dlatego też nie można się od auta uzależniać. Co do starej Pandy... auto niczego sobie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A poza tym ma wysokie podwozie. :) Fiaciki w ogóle są górą we Włoszech. Patrioci.:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widok takiego samochodu w porównaniu do tego, czym się teraz jeździ po drogach, to zatrzymanie się na pewnym etapie w motoryzacji. Fajnie, że ludzie stawiają na dobre samochody, a nie tylko na nowość i pokazanie się.

    OdpowiedzUsuń
  7. Morał z tej opowieści jest taki, że najlepszy samochód nie ten wypicowany od góry do dołu, ale wytrzymały na realia człowieka. Są tacy, co dawno temu przestali sugerować się tylko oczami przy nabywaniu takich ważnych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń