We mgle, w błocie, ukochana...

czwartek, lutego 05, 2015





I tak cię kocham Toskanio ... -  myślałam sobie, kiedy buty zapadały mi się w błocie na polnej drodze, a wilgoć sklejała włosy. Zamiast śnieżnej zawieruchy nadciągnęły deszcze i mgła niemożliwa. Góry schowały się w kłębach sinych chmur. 



Postanowiłam jednak, że muszę na sekundę odetchnąć i nawet taka pogoda nie jest w stanie mnie zatrzymać. Uporałam się wcześnie z tym, co miałam zrobić, a potem poprosiłam Mario, żeby wymyślił miejsce na krótki spacer, coś nowego albo coś starego do zobaczenia z nowej perspektywy. 
Dwie godziny debatowaliśmy... Tam za daleko, tam trudne przejście, to widziałam .... 
W końcu mnie olśniło!
- Pamiętasz ten mały kościółek na Grisigliano?
- No tak, ale tam już byłaś. 
- Tak, byliśmy tam kilka razy, ale zwykle zatrzymywaliśmy się w tym samym miejscu, na szczycie, by zrobić kilka zdjęć albo urządzić piknik. A ja chciałabym zejść do samego kościoła! Tak naprawdę to miejsce widziałam tylko po łebkach, powierzchownie. 
Zapakowałam plecak z aparatem i ruszyliśmy w góry. Szara wilgoć, wisząca w powietrzu zagęszczała się z każdą minutą.






- Ale widoczności do zdjęć, to chyba dziś nie będziesz miała szczególnie dobrej.
- Czasem ciekawsze są zdjęcia robione w takich warunkach, niż w pięknym słońcu!
Zjeżdżamy z głównej drogi zaraz za domem Antonelli, przy tabliczce Grisigliano 2 km. Po kilku metrach widać znak - zakaz.
- Wjazd tylko dla rezydentów - pokazuję palcem tabliczkę, bo może Mario nie zauważył. 
- No i? 
- No i nic, tak tylko mówię. 




Jedziemy dalej. W dolinie gdzie znajduje się kościół, mgły jakby mniej. Jest tajemniczo, surowo, jak na obrazie. Stary porzucony pług w polu, bezlistne drapaki winorośli, droga obsadzona cyprysami. Obchodzimy dookoła kościół. Jak przypuszczałam - zamknięty na głucho. Nad drzwiami wyryta data 1712 rok. Nie taki znów stary jak na Toskanię. Ciekawa jestem jego historii. Skąd on tutaj, na takim odludziu. Znów czeka mnie wycieczka do biblioteki. Muszę poczytać o Grisigliano, wiem że to bardzo stara osada. Zaledwie kilka domów i tylko niektóre z nich są wciąż zamieszkałe. Chciałabym pewnego dnia tak zamieszkać. Na końcu drogi, poza światem. Może kiedyś, jak dzieci dorosną i wyfruną z rodzinnego gniazda... Wyobrażam sobie te wiosenne poranki, kiedy pierwsze promienie słońca spacerują po zielonych łąkach, nic nie zakłóca dźwięków natury, nic nie psuje harmonii krajobrazu... 







Chodzę i chodzę i czuję jak ogarnia mnie wewnętrzny spokój. Buty oblepione błotem, twarz zroszona wilgocią, nawet zieleń gdzieś zniknęła pod szarością i tylko odważne stokrotki jak zmokłe kury migają skurczonymi łebkami. Kocham cię Toskanio moja.



Ponad kościołem wznosi się piękna posiadłość. Jeden dom okazały dostojny, otoczony wiekowymi sosnami i cyprysami, drugi kamienny, niski, skromny, pewnie w nim mieszkali chłopi albo służba. Taki właśnie mógłby być kiedyś mój dom, z otwartym kominkiem, z kamiennym zlewem, z wiekowymi belkami na suficie, niski skromny, z pędami glicine przytulonymi do starych kamieni.  Nie dla mnie salony, wysokie sklepienia i pańskie posadzki.
Skromność.

SKROMNY to znaczy MODESTO (wym. modesto)




Spodobał Ci się tekst?

Teraz czas na Ciebie. Będzie mi miło, jeśli zostaniemy w kontakcie:

  • Odezwij się w komentarzu, dla Ciebie to chwila, dla mnie to bardzo ważna wskazówka.
  • Jeśli uważasz, że wpis ten jest wartościowy lub chciałbyś podzielić się z innymi czytelnikami – udostępnij mój post – oznacza to, że doceniasz moją pracę.;
  • Bądźmy w kontakcie, polub mnie na Facebooku i Instagramie.

PODOBNE WPISY

16 komentarze

  1. Dzisiaj zdjęcia są wyjątkowe, przepiękne!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląda na to, że bez biblioteki lub fachowego bibliotekarza ani rusz - zdjęcia piękne jak zawsze - dzięki za te obrazy Toskanii - Toskanii leżącej gdzieś poza głównymi szlakami turystycznymi. Pozdrawiam
    P.S. a znasz anegdotę o pięknie Toskanii i Aniołach?
    Rozbuchany Nicko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Bibliotekarzowy byt" niezbędny do życia jak woda:)

      Usuń
  3. Głos na blog oddany - za tę miłość bezwarunkową, za nadzieję i mocną wiarę w to, że się uda, że się spełni.... Pozdrawiam. Hanka

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja bym od razu pytała czy nie chcą sprzedać. Cudne miejsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie musiałam pytać, właścicielka wyszła przed dom i kiedy zapytałam czy mogę zrobić zdjęcia ta w odpowiedzi zapytała czy chcę kupić:)) Jeśli o mnie chodzi to nawet zaraz! Ponoć chcieć to móc:)

      Usuń
    2. Bo to prawda . Zapytaj jeszcze ile kosztuje a uruchomią się wszelkie siły wspomagające i kasa się znajdzie. Jakoś tak w to wierzę .

      Usuń
  5. Posadziłam przy domu glicynię dwa lata temu i nie mogę się doczekać, kiedy zacznie kwitnąć. Przepiękne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie dziwię się że kochasz takie piękne miejsca bo jak ich nie kochać te widoki są boskie dają spokój....

    OdpowiedzUsuń
  7. to może uda się kupic ten dom? tylko szkoła, dojazdy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupno domu jest wciąż w sferze marzeń z oczywistych względów:)

      Usuń
  8. Najpiękniejszy dla mnie w tym wszystkim oprócz cudnych górskich krajobrazów jest pomysł z dzwonkiem. Pozdrawiam tez hm ... Rozbuchanego Nicko (?) Asia op.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki za pozdrowienia, ale z tymi pozdrowieniami to tak ostrożnie bo komuś znowu coś się nie spodoba i jakiś skandal lub inny szpital na peryferiach u Kaśki wybuchnie - pozdrawiam :)
    Rozbuchany Nicko

    OdpowiedzUsuń
  10. To jeszcze dodam że kicham takie skandale i wolę samego Nicka w podpisie a tego rozbuchanego zostawmy tym zakłamanym. Pozdrówka Asia op.

    OdpowiedzUsuń